Jak mówi dyrektor Polskich Kolei Linowych Andrzej Laszczyk, nie jest to takie proste. Do tego czasu wykonano ponad dziewięćdziesiąt procent prac ziemnych. Na trasie częściowo zalano fundamenty a cała górna stacja została podkopana na głębokość prawie sześciu metrów. Do tego w rejonie budowy zgromadzono ogromną ilość materiałów budowlanych, które podczas deszczu mogą spłynąć na Halę Gąsienicową. Spokojny o bezpieczeństwo tatrzańskiej przyrody jest dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Wojciech Gąsienica Byrcyn, który mówi, że rozpoczęte prace należy wstrzymać i zabezpieczyć odpowiednimi rusztowaniami. Jaki będzie dalszy los górskiej kolejki dowiemy się już wkrótce. W lipcu odbędzie się bowiem kolejna sprawa w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.