Policjanci wezwani na miejsce przez pracowników przedszkola szybko weszli do środka i obezwładnili kobietę. Odebrali jej butlę z gazem i atrapę pistoletu. Dyrektor placówki Jacek Ślusarczyk, tłumaczył, że kobieta wykorzystała chwilę, kiedy rodzice odprowadzali maluchy do przedszkola. Jak mówił, nikt nic podejrzanego nie zauważył, bo kobieta owinęła butlę w torbę. - Powiedziała, że chce widzieć się z jakąś nauczycielką. Nauczycielka zeszła, po czym ona wymierzyła do niej pistoletem i powiedziała, że to jest napad, że chce wziąć dzieci jako zakładników. Przyjechała policja i obezwładniła ją - relacjonował przebieg wydarzeń dyrektor placówki Jacek Ślusarczyk. - Byłam odprowadzić siostrę do przedszkola i wychowawczyni mi powiedziała, że jakaś pani nie do końca normalna, weszła i że jest ewakuacja przedszkola. Ja swoją siostrę od razu wzięłam do domu - powiedziała reporterowi RMF FM młoda kobieta.Tuż przed zatrzymaniem kobieta zadzwoniła do dziennikarza "Tygodnika Podhalańskiego". Powiedziała, że ma już wszystkiego dość, bo ktoś próbuje ją zamordować, i bierze dzieci jako zakładników.- Kobieta była leczona psychiatrycznie - dowiedział się dziennikarz RMF FM. Policjanci powiedzieli nam, że już wcześniej wielokrotnie interweniowali z jej powodu. (j.) Maciej Pałahicki CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL