- Często zdarza się, że spłaty przesuwane są na przyszły rok, ale jest to działanie zaplanowane. W tym przypadku nie można mówić o planowaniu, tych pieniędzy po prostu pod koniec roku zabrakło - mówi Andrzej Hawranek z nadzwyczajnej komisji ds. reformy finansów publicznych. Według radnego Grzegorza Stawowego, "prezydent uprawia kreatywną księgowość". - Nie zapisał w tegorocznym budżecie brakującej kwoty 40 mln zł - twierdzi radny Stawowy. Magistrat nie zgadza się z tym zarzutem. - Faktury na kwotę 41 mln zł to nie były płatności wymagalne. Oznacza to, że choć dotyczyły zadań zrealizowanych w 2010 roku, nie musiały być w nim zapłacone - akcentuje Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta. Konieczne radykalne obcięcie wydatków W tegorocznym budżecie miasta może zabraknąć jednak znacznie więcej pieniędzy. - Nadzwyczajna komisja ds. reformy finansów miasta ustaliła, że pod koniec tego roku może zabraknąć od 150 do 200 mln zł - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta. Radni przypominają, że prezydent zapowiadał duże cięcia w wydatkach, ale do tej pory niewiele udało się zaoszczędzić. Do tego doszły małe wpływy z podatków. Na załatanie dziury w budżecie Kraków nie może już wziąć dodatkowych kredytów, bo przekroczyłby dopuszczalną wysokość zadłużenia. Jedyne, co można zrobić, to radykalnie obciąć wydatki lub przesunąć płatności na przyszły rok. - Przesuwanie płatności to najgorsze wyjście, w ten sposób powstaje efekt kuli śniegowej, w przyszłym roku będzie brakowało jeszcze więcej - mówi radny Hawranek. Jego zdaniem, prezydent powinien obciąć wydatki i to nie inwestycyjne, jak to ostatnio zrobił, zamrażając tym samym część pieniędzy. Sytuacja stała się poważna - Zamiast na remontach dróg prezydent powinien zaoszczędzić na innych wydatkach. Czy konieczne było - w sytuacji kryzysu - przeznaczanie 10 mln zł na nagrody dla urzędników, czy trzeba organizować sylwestra, wianki, festiwale? - pyta Andrzej Hawranek. Nadzwyczajna komisja ds. finansów, która pracowała w wakacje, wczoraj przedstawiła wstępne wyniki swojej pracy. Według radnych, przyczynami kłopotów finansowych miasta jest m.in. przesuwanie płatności na rok następny, obciążenie budżetu miasta podwyżkami dla nauczycieli i zbyt optymistyczne prognozy dotyczące wpływów do budżetu z podatków. - Sytuacja stała się na tyle poważna, że poprosiliśmy prezydenta o zreformowanie finansów publicznych - mówi Bogusław Kośmider. Władze zbyt późno zareagowały na kryzys Zdaniem radnych, władze miasta zbyt późno zareagowały na zbliżające się symptomy kryzysu. Według ustaleń komisji, pierwsze ostrzeżenia dotyczące tego, że Kraków może stracić płynność finansową (co stało się w czerwcu tego roku), znalazły się w audycie ze stycznia 2010 r. Urzędnicy nie chcą na razie mówić, ile zabraknie pieniędzy. - Wszystko zależy od tego, jakie będą wpływy do budżetu m.in. z podatków i jak będzie wyglądała sprzedaż mienia komunalnego. Kraków nie jest odizolowany od reszty Polski, na nasze miasto ma wpływ także sytuacja gospodarcza kraju - mówi Monika Chylaszek. AM agnieszka.maj@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Będzie prażyć nawet w cieniu Spadochroniarz zamiast pszczółki Napadł na stację i sklep w tej samej bluzie