Zwęglone zwłoki mężczyzny znaleziono w poniedziałek wieczorem na łące w krakowskich Mydlnikach obok płonącej toyoty landcruser. Jak ustalono, samochód należał do jednego z członków zarządu firmy Mota-Engil Pedra F., którego żona zgłosiła zaginięcie. Mężczyzny we wtorek nie było w pracy - tego samego dnia policja zatrzymała podejrzanego. Prokuratura zarzuciła Mirosławowi F., że działając w zamiarze zabójstwa co najmniej pięć razy strzelił z broni kolekcjonerskiej w głowę ofiary, co spowodowało jej śmierć. Podczas przesłuchania Mirosław F. nie kwestionował zdarzenia, natomiast kwestionował zarzucony mu zamiar zabójstwa. Jak wyjaśnił, umówił się na spotkanie z obywatelem Portugalii, ponieważ chciał, aby zaprzestał on kontaktów z jego żoną. Rozmowa odbywała się w samochodzie Pedra F. Kiedy obcokrajowiec - jak twierdzi podejrzany - chciał uderzyć go w twarz, broń przypadkowo wypaliła. Kolejne strzały padły natomiast pod wpływem emocji - wyjaśniał podejrzany. Podał także, że broń zabrał dla obrony, a na spotkanie umówił się po lekturze SMS-ów żony i Pedra F. Jak zeznał, gdy uświadomił sobie, że zabił Pedra F., wywiózł go na łąki w Mydlnikach i podpalił razem z samochodem. Broń wrzucił do Wisły z mostu Grunwaldzkiego. W domu opowiedział, co się stało. Rodzina wezwała policję. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie Mirosława F. Sąd podzielił argumenty prokuratury i aresztował podejrzanego na trzy miesiące.