To pierwszy przypadek wymierzenia tak surowej kary za sprzedawanie góralskich serków bez zezwolenia. - Nie sądziłam w najczarniejszych snach, że za stanie na deptaku można iść do więzienia - załamuje ręce kobieta. Na nielegalnych handlarzy, których w sezonie przy Krupówkach stoi co najmniej kilkudziesięciu, padł blady strach - donosi "Polska Gazeta Krakowska". Skazana góralka ma 45 lat. Prosi, aby nie podawać jej danych personalnych oraz nazwy miejscowości, w której mieszka. Serki z mleka krowiego wytwarza sama. Jej sprawa trafiła do sądu na wniosek straży miejskiej, która spisała ją na Krupówkach w styczniu tego roku. Sąd w Zakopanem pierwotnie chciał wymierzyć jej karę 3,5 tys. zł grzywny, ale góralka oświadczyła, że nie posiada takiej kwoty. Sędziowie zamienili wtedy karę na roboty publiczne, ale handlarka odmówiła sprzątania miasta. W lutym dostała więc wyrok 70 dni aresztu lub zamiennie 3,5 tys. zł grzywny. Został on utrzymany przez Sąd Okręgowy w Nowym Sączu. Kobieta dostała 20 czerwca pierwsze wezwanie do odsiedzenia w areszcie 14 dni lub zapłaty 550 zł. Za kratki iść nie chciała, więc sprzedała cielaka i zapłaciła należność. - Miałam się na więzienie zgodzić? Mam na utrzymaniu rodzinę, w tym siedmioro własnych dzieci - mówi. Z trwogą czeka jednak na kolejne wezwania do odbycia kary. - Cały czas martwię się, czy uzbieram potrzebną sumę. Sprzedaję cielęta i może tak uniknę odsiadki - tłumaczy. Jest rozżalona, że akurat ją dosięgła taka kara. Jej zdaniem, na Krupówkach niemal wszyscy handlują nielegalnie. Wiesław Lenard, komendant zakopiańskiej straży miejskiej, ma na ten temat zupełnie inne zdanie. - Koniec żartów! Łamiących prawo czekają drastyczne konsekwencje - zapowiada. - Niech ten wyrok więzienia będzie przestrogą dla innych. Za handel oscypkami "na lewo" trzeba będzie odpokutować. Górale są jednak oburzeni takim stawianiem sprawy. - A co? Miała kraść? Poszła handlować, bo musi dzieci nakarmić. Krzywdy nikomu nie robiła - denerwuje się pani Stanisława z jednego z kramów pod Gubałówką. Wielu górali podkreśla, że za zabicie kogoś samochodem dostaje się wyrok w zawieszeniu. - Kto to widział, żeby za handel za kratki iść - dziwią się. Od początku tego roku zakopiańska straż miejska skierowała do sądu 60 wniosków o ukaranie nielegalnych handlarzy. Robi to, bo wręczane przez strażników mandaty na nikim nie robiły wrażenia. Rekordzista uzbierał 500 mandatów na łączną kwotę 50 tys. złotych. Nie zapłacił ani jednego.