Wśród nich na uwagę zasługuje Mike del Ferro, amsterdamski pianista i aranżer, który do swojego programu zaprosił Janusza Muniaka. Śmiało spodziewać się zatem możemy wyjątkowego wieczoru. Janusza Muniaka znają wszyscy i bliżej jego postaci przedstawiać nie trzeba. Genialny saksofonista, ikona krakowskiego jazzu i wciąż najlepsza rekomendacja, jaką w swoje CV może wpisać muzyk chcący sięgać po zaszczyty. Mistrz, jak się powszechnie o nim mówi, potrafi ukierunkować młodego jazzmana bardziej niż niejedna akademia. Cenią to młodzi, a zbierający już laury doświadczeni muzycy z dumą umieszczają go w swoim bio. Zwykł jednak stronić od wielkich wydarzeń, a jeśli już występuje poza swoim Jazz Klubem to starannie dobiera repertuar i towarzyszących mu muzyków. Czasem daje się jednak skusić na ciekawe projekty. Postać Mike'a del Ferro, jak i jego twórczość, nie są bliżej znane w naszym kraju, ale mniemać należy, że za sprawą Muniaka i jego niedzielnego koncertu, zapisze się w pamięci polskiej publiczności. Artysta ma 44 lata i jest synem słynnego śpiewaka operowego Leonarda del Ferro (występy u boku Callas). Królujące w domu belcanto odcisnęło piętno na muzyce Mike'a, który sięgnął zresztą po ten repertuar na jednej ze swoich płyt. Jazzowe aranżacje "Nessun Dorma", "Torreadora" czy "Recondita armonia" są świeżym powiewem w muzyce, która nie tylko w przenośni, ale i dosłownie nie zna u niego granic. Koncertował m.in. w Rwandzie, Erytrei, Kirgistanie, Wietnamie i Birmie, za każdym razem zapraszając do wspólnego grania uznanych w tych krajach muzyków. Występuje z Quartetem. Aga Stańczyk