Na skutek niepodporządkowania się poleceniom obsługi łodzi pływającej w jednej z komór trasy turystycznej kopalni soli, doszło do jej wywrócenia. - W mgnieniu oka, w solance znalazło się dwanaście osób podróżujących łodzią: dwóch flisaków, dwóch opiekunów oraz młodzież w wieku 18 lat. Jak dowiedział się "Dziennik Polski" cała wycieczka była z Torunia. - Trójce nastolatków udzielono profilaktycznie pomocy medycznej z uwagi na zachłyśnięcie się solanką. Akcja została przeprowadzona bardzo szybko. Na szczęście nikt nie doznał żadnych obrażeń ciała. Ważne jest także to, że wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi, natomiast obsługujący łódź posiadają stosowne uprawnienia. Do zdarzenia doszło w wyniku przechylenia łodzi i uderzenia burtą w ścianę kanału. Wcześniej turyści zostali uprzedzeni o zasadach bezpieczeństwa - informuje Leszek Machaj z Komendy Powiatowej Policji. Okazało się jednak, że młodzi ludzie nie podporządkowali się poleceniom obsługi, pozostali także głusi na upomnienia opiekunów. Warto dodać, że podziemna żegluga (na głębokości niemal ćwierć kilometra pod powierzchnią ziemi!) jest jedną z większych atrakcji bocheńskiej kopalni. Przejażdżka z roku na rok cieszy się większą popularnością. Przypomnijmy, że do oficjalnego otwarcia trasy doszło przed rokiem, w czasie obchodów 760-lecia istnienia bocheńskiej żupy. Spływy odbywają się w komorze nr 81, która nosi ślady ręcznej pracy dawnych górników. Jak wyjaśniają pracownicy kopalni sama zabawa jest całkowicie bezpieczna. Dlaczego? Okazuje się, że nasycona solanka uniesie nawet osoby, które nie potrafią pływać. Przy okazji warto dodać, że głębokość solanki wynosi zaledwie kilkadziesiąt centymetrów, a dno jest twarde i płaskie. Jak podpowiadają tutejsi flisacy. - Wystarczy zastosować się do naszych wskazówek i wszystko przebiega bez zakłóceń - mówią. Kopalnia Soli w Bochni to jedna z największych atrakcji turystycznych w województwie małopolskim. Co roku na dół zjeżdża po kilkadziesiąt tysięcy turystów. Wypoczynek pod ziemia zalecany jest osobom, które mają problemy z drogami oddechowymi. Przemysław Konieczny bochnia@dziennik.krakow.pl