- Poza tym, że studenci wychodzili na ulice, protestowali i strajkowali, zajmowali się także kulturą, bo w ten sposób mogli zamanifestować swoją postawę - powiedział dziennikarzom Adam Kalita, wiceprezes Stowarzyszenia NZS 1980. Jak zaznaczył, losy działaczy NZS potoczyły się później różnie. Jedni - jak np. Bogdan Klich, Jan Rokita, Paweł Graś - zajęli się polityką, inni pozostali wydawcami, twórcami, artystami. Poeta Bronisław Maj mówił, że choć NZS nie miał takiej siły oddziaływania jak związki zawodowe, był niebywale istotny, był manifestacją buntu młodych ludzi i ich przywiązania do pewnych wartości. - Tego komunistyczna władza ogromnie się bała i wiedziała, czego się boi - ocenił Maj. Jak podkreślił, pisarze i poeci wydający swoje książki w niezależnych oficynach i zakładający podziemne pisma literackie dawali sygnał społeczeństwu, że nie dali się władzy złamać i kupić. Jan Rokita przypominał, że kultura niezależna w latach 80. rozwijała się przede wszystkim wokół środowisk studenckich i NZS. - Poza wielkim rozkwitem polityki, który nagle nastąpił, była gigantyczna erupcja myśli, aktywności kulturalnej i talentów ludzkich - mówił dziennikarzom Rokita. - Można było czytać, pisać, robić przedstawienia teatralne, wydawać książki i czasopisma. Mieliśmy po dwadzieścia lat i intelektualne aspiracje młodych ludzi. To jedno z najbardziej fascynujących przeżyć mojego życia - uznał Rokita. Na wystawie w Bibliotece Jagiellońskiej zgromadzono m.in. wydane w podziemnych wydawnictwach książki i czasopisma, ulotki, transparenty i zdjęcia z demonstracji. Przypomniano o podziemnym radiu krakowskiego NZS-u, które było słyszane także poza Krakowem, o podziemnych teatrach, których przedstawienia odbywały się w prywatnych mieszaniach i o najważniejszych niezależnych wydawnictwach m.in. W i X. W zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej jest skatalogowanych prawie 6 tys. książek i broszur oraz 2,6 tys. tytułów czasopism (25 tys. numerów) z tzw. drugiego obiegu. Jest też kilkanaście tysięcy ulotek i plakatów. Na skatalogowanie czeka jeszcze około tysiąca pozycji. Zbieraniem dla biblioteki wydawnictw z drugiego obiegu zajmuje się Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego. Ekspozycja, która potrwa do końca października, jest jednym z wydarzeń zorganizowanego przez IPN Roku Kultury Niezależnej. Podczas towarzyszącej wystawie konferencji "Literatura niezależna w PRL" Bronisław Wildstein zauważył, że kultura była "sferą relatywnie wolną". "Ludzie niepokornego ducha tam znajdowali dla siebie miejsce" - mówił publicysta. Jak zauważył, kultura była jednocześnie miejscem, szybkiego i bolesnego zderzenia z systemem, bo były np. książki, których nie nożna było wydawać, tłumaczyć i czytać. - Myśmy nie byli zorientowani w polityce. Myśmy angażowali się w tę działalność z powodów moralnych i etycznych, ale również z powodu poczucia zamknięcia nas, które objawiało się w sferze kultury i literatury - mówił Wildstein. Zdaniem krytyka literackiego, Tadeusza Nyczka, obraz literatury podziemnej jest zagmatwany, bo wielu pisarzy wydawało zarówno w oficjalnym, jak i w "drugim obiegu", a niektóre państwowe wydawnictwa publikowały książki, które - zdawałoby się - nie powinny się w nich ukazać. - Jednych cenzura prześladowała za teksty, innych za nazwisko, pochodzenie czy pobyt za granicą. Podpaść można było z dnia na dzień - mówił Nyczek. - Jedną z idei podziemnego edytorstwa było sklejanie z powrotem polskiej kultury przemocą rozdzielonej na zdradziecką emigracyjną i patriotyczną krajową - przypomniał. Dominikanin o. Jan Andrzej Kłoczowski zauważył, że "kultura niezależna nie tworzyła się tylko na powielaczach, ale także na seminariach i wykładach" organizowanych w różnych miejscach m.in. pod mecenatem Kościoła. Zaznaczył, że świetnymi punktami kolportażu literatury wydanej w podziemiu były duszpasterstwa akademickie, i przypomniał, że biblioteka krakowskiego NZS w stanie wojennym została ukryta w klasztorze dominikanów. Bronisław Maj podkreślał, że nie da się w sposób radykalny i czarno-biały opisać literatury niezależnej. - Ona wciąż czeka nas swojego czułego badacza - mówił Maj. Jego zdaniem, historycy literatury, którzy zajmą się tym tematem, będą mieli problemy m.in. ze zdefiniowaniem literatury niezależnej i z jej oceną pod względem artystycznym. Niezależne Zrzeszenie Studentów powstało we wrześniu 1980 r. Rząd zgodził się na rejestrację zrzeszenia w lutym 1981. Pierwszym szefem NZS-u był Jarosław Guzy. Po wprowadzeniu stanu wojennego NZS został zdelegalizowany, a część jego działaczy internowana. W wielu ośrodkach akademickich NZS prowadziło działalność podziemną.