Od 17 września na wadowickim Rynku na dużych planszach prezentowane są zdjęcia i biogramy byłych wadowickich funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Ekspozycję, na podstawie źródeł historycznych, przygotował krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. To już szósta tego typu wystawa w Małopolsce przygotowana przez IPN. Wystawa wzbudza spore emocje. Część mieszkańców pochwala przedsięwzięcie, ale są i tacy, którzy uważają, że wystawa niepotrzebnie dzieli społeczeństwo. W tym tygodniu jeden z mieszkańców złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez organizatorów wystawy. - Zawiadamiający wskazuje możliwość naruszenia dóbr osobistych osób prezentowanych na wystawie. Dowodzi także, że osoby prezentowane na wystawie nie są osobami sprawującymi funkcje publiczne, nie były karane za swoją działalność i organizatorzy wystawy nie mieli zgody na publiczne prezentowanie ich wizerunku - mówi prok. Jerzy Utrata, szef wadowickiej prokuratury rejonowej. Na razie nie wie, czy w związku z tym zawiadomieniem wszczęte zostanie śledztwo. - Decyzja jeszcze nie zapadła. - Przeprowadzamy czynności sprawdzające - informuje prokurator. Jak ustaliliśmy, zawiadamiający domaga się także natychmiastowego usunięcia wystawy z Rynku. Twierdzi jednocześnie, że nie przeczy zbrodniom popełnionym na narodzie polskim przez ówczesne organy bezpieczeństwa, ale uważa, że "ich rozliczenie powinno odbywać się sposób zgodny z regułami państwa prawa". Organizatorzy wystawy nie zamierzają jej usuwać z Rynku. Można ją oglądać do końca września. GM mgaweda@dziennik.krakow.pl