- W nocy zostaliśmy powiadomieni, że pod blokiem na osiedlu przy ulicy Teligi leży ranny pies. Informacje zebrane na miejscu zaprowadziły policjantów do jednego z mieszkań na III piętrze, gdzie odbywała się impreza - mocno zakrapiana alkoholem. Wszyscy jej uczestnicy zostali zatrzymani - podaje Michał Kondzior z zespołu prasowego małopolskiej policji. Najprawdopodobniej w czasie libacji, któryś z jej uczestników wyrzucił psa przez okno. Trudno było jednak było ustalić przebieg zdarzeń, gdyż wszyscy uczestnicy imprezy byli pijani. 33-letni mężczyzna, główny lokator, miał 3 promile alkoholu w organizmie, jego 38-letni kolega - 2,47 promila, a kolejny, 31-letni mężczyzna, 1,68 promila. W mieszkaniu były też dwie panie - 22-latka wydmuchała 0,25 promila, a o rok młodsza kobieta - 1,68 promila. - Mogą być przesłuchani dopiero, gdy wytrzeźwieją. Wszystko wskazuje na to, że wśród nich jest osoba, która wyrzuciła psa przez okno - dodaje Michał Kondzior. - Jeszcze w nocy rannego psa przewieziono do jednej z klinik weterynaryjnych, gdzie lekarz stwierdził, że obrażenia są poważne i pies może nie przeżyć, m.in. ze względu na obrażenia wewnętrzne. - Z kliniki przewieźliśmy Bebe (tak go nazwaliśmy; ma około 10 miesięcy) do nas; ma m.in. złamane dwie kończyny, po jednej stronie ciała. Bardzo nam szkoda tego psiaka i będziemy o niego walczyli, by przeżył - mówi Andrzej Jaworski. - Konieczne są skomplikowane operacje, które nie są wykonywane u nas i staramy się, by jak najszybciej przeprowadzić je w jednej z krakowskich klinik. Barbara Grzywacz, kierownik Biura Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dodaje, że, niestety, nie jest to jedyny taki przypadek barbarzyńskiego potraktowania zwierząt. - Jeden z lokatorów wyrzucił królika przez okno. Przez kilka lat toczyła się też sprawa związana z wyrzuceniem przez okno dobermana (na ul. Bernardyńskiej) czy szczeniaka z mieszkania przy ulicy Wąskiej. - Brakuje mi słów, by skomentować ten przypadek; ten, kto to zrobił nie zasługuje na miano człowieka - dodaje Jadwiga Osuchowa, prezes KTOZ. - Na pewno zrobimy wszystko, by to biedne zwierzę ratować. Pieniądze? Nawet, gdybym miała sama zapłacić za leczenie to zapłacę. Prezes Osuchowa informuje, że ponieważ jest to przestępstwo - będzie ścigane z urzędu. Z Ustawy o ochronie zwierząt wynika, że za takie potraktowanie psa może grozić kara do dwóch lat więzienia. - Teraz czekamy na decyzję prezydenta o czasowym odebraniu psa właścicielowi, a będziemy dążyli do tego, by, jeśli uda się to zwierzę uratować, nigdy już nie wróciło do swojego oprawcy. Być może udałoby się dla tego pieska znaleźć tymczasową rodzinę zastępczą. Z pewnością w dobrym domu mógłby szybciej wracać do zdrowia, a my opłacilibyśmy leczenie - Osuchowa. - Jedynym dobrym uczynkiem, który mógłby zrobić właściciel psa, byłoby zrzeczenie się przez niego praw do zwierzęcia; może uda mu się przemówić do rozsądku. To otwiera szybką drogę do szukania psu nowego domu; o ile przeżyje, czego bardzo chcemy - mówi kierownik Jaworski. J.ŚW jswies@dziennik.krakow.pl RODZICE NIE WIEDZĄ, JAK WYCHOWAĆ WŁASNE DZIECKO CHODNIK POTRZEBNY OD ZARAZ NIE IDĄ DO OGÓLNIAKA, CHCĄ SIĘ NAUCZYĆ KONKRETNEGO FACHU CZY ZAOSTRZYĆ KARY ZA ZNĘCANIE SIĘ NAD ZWIERZĘTAMI? CO SĄDZISZ NA TEN TEMAT? DOŁĄCZ DO DYSKUSJI!