38-letni Kazimierz J., ps. "Prezes", oskarżony o zorganizowanie grupy przestępczej o charakterze zbrojnym i kierowanie jej działaniami, skazany został na 9 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał winę oskarżonego w większości zarzutów; uniewinnił go w trzech przypadkach, w tym m.in. od zarzutu udziału w porwaniu dla okupu. Kazimierz J. będzie musiał także zapłacić 35 tys. zł grzywny, blisko 7,6 tys. kosztów sądowych i 10 tys. zł nawiązki na Monar. Na kary od roku do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności oraz wysokie grzywny skazani zostali także pozostali oskarżeni. Według krakowskiej prokuratury okręgowej, gang "Prezesa" w okresie między 1999 a 2005 rokiem wprowadził do obrotu "hurtowe" ilości haszyszu, marihuany, kokainy i amfetaminy oraz 550 tys. tabletek ekstazy. W lipcu 2004 roku porwał młodego człowieka i zainkasował 300 tys. zł okupu od jego ojca, dokonał także kradzieży 150 kg ekstazy i maszyny do tabletkowania w Belgii. Proces w tej sprawie rozpoczął się w lutym ub. roku. Jego rozpoczęciu towarzyszyły nadzwyczajne środki ostrożności. 26 oskarżonych doprowadzanych było na rozprawę z różnych aresztów w Małopolsce. Część z nich posiadała kategorię niebezpiecznych, dlatego szli spętani łańcuchami i w eskorcie antyterrorystów. W procesie występowało 111 świadków, w tym 2 świadków incognito. Jak informowała małopolska policja, gang Kazimierza J. był jedną z najliczniejszych grup przestępczych o charakterze zorganizowanym i zbrojnym, działających w ostatnich latach na terenie południowej Polski. Członkowie tej grupy zdominowali rynek narkotykowy; za ich pośrednictwem na rynek trafiały ogromne ilości narkotyków, takich jak amfetamina, ekstazy czy marihuana. Narkotyki te trafiały na osiedla, do małych lokali, dyskotek. Upadek gangu rozpoczął się od porwania dla okupu 17-letniego syna małopolskiego cukiernika. Okup został zapłacony, skutego nastolatka odnalazł w lesie grzybiarz. Policja natrafiła jednak na ślad porywaczy, a później całej przestępczej struktury. Według policji, członkowie gangu posiadali ogromny majątek. Spotykali się m.in. w rezydencji w okolicach Rożnowa (Małopolska). Właściciel tej posiadłości, poszukiwany listem gończym, w grudniu 2005 roku został zatrzymany pod Opolem. Policja wpadła na jego ślad dzięki charakterystycznemu hobby: hodowli dzików. Wyrok nie jest prawomocny. Przed krakowskim sądem toczą się jeszcze dwa procesy, w którym kolejnych 27 osób odpowiada za działanie w gangu "Prezesa".