Tym samym sąd utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w tej sprawie, od którego odwołała się pozwana Aleksandra C.-M. Na rozprawie nie było ani wnioskodawczyni, ani pozwanej, ponieważ obie odbywają kary za zabójstwo w zakładzie karnym. Sprawa dotyczy zbrodni, do której doszło w Chrzanowie (Małopolska) w styczniu 2000 roku. Córka z konkubiną podały majętnemu radcy prawnemu środki usypiające, a następnego dnia udusiły go. Następnie pocięły zwłoki na kawałki, wywożąc szczątki w torbach do Krakowa i topiąc je w Wiśle. Zacierały też ślady, paląc pościel i zrywając podłogę, na której rozcinano ciało. Czynnościami tymi, według ustaleń prokuratury i sądu, miała kierować Aleksandra C.-M. Po tej zbrodni córka zgłosiła policji zaginięcie ojca, wystąpiła nawet w programie telewizyjnym. Z ustaleń policji i prokuratury wynika, że powodem zbrodni była chęć przejęcia majątku ofiary. Testament zostawiony przez Antoniego K. nie mógł jednak zostać zrealizowany, ponieważ nie stwierdzono jego śmierci. Dlatego kobiety po kilku latach postanowiły doprowadzić do uznania jego śmierci. W tym celu wysłały anonim na adres zamieszkania ofiary, w którym autor podawał, że widział dwóch mężczyzn, wrzucających pakunki do Wisły, a na miejscu zdarzenia znalazł portfel Antoniego K. We wskazanym miejscu wyłowiono szczątki ofiary. Działania policji z tzw. wydziału X, doprowadziły do ustalenia, że zabójstwa dokonały córka Katarzyna K. i konkubina ofiary Anna G. oraz ich znajoma Aleksandra C.-M., która zbrodnię zaplanowała i kierowała nią, wydając polecenia pozostałym kobietom. Prokuratura zarzuciła podejrzanym dokonanie zabójstwa z niskich pobudek, zasługujących na szczególne potępienie, tj. chęci zagarnięcia majątku ofiary. Katarzyna K. i Anna G. przyznały się do winy. Obie zgodnie twierdziły, że do wszystkiego namówiła je Aleksandra C.-M., która opracowała plan zabójstwa i nadzorowała jego wykonanie. Przed sądem współoskarżone opisywały okoliczności zbrodni i zachowanie Aleksandry C.-M., która w trakcie kawałkowania zwłok miała mówić: "Dobre jesteście, wytrzymajcie", a na koniec pochwaliła je: "Byłyście wspaniałe". Sąd uznał, że ich zeznania, od początku spójne i wiarygodne, są wystarczające do uznania winy Aleksandry C.-M. W sprawie odbyły się dwa procesy. Początkowo wszystkie oskarżone zostały skazane na kary dożywocia. Wyrok ten uchylił sąd apelacyjny wskazując, iż dwie oskarżone, które przyznały się do winy i złożyły wyjaśnienia, powinny skorzystać z dobrodziejstwa nadzwyczajnego złagodzenia kary. W drugim procesie Aleksandra C.-M. również skazana została na dożywocie, natomiast dwie pozostałe oskarżone na kary po 11 lat pozbawienia wolności. W apelacji dożywocie zostało utrzymane, natomiast kary dla dwóch oskarżonych obniżone do 7 lat i 11 miesięcy. Aleksandra C.-M. złożyła jeszcze kasację do Sądu Najwyższego, ale i ten uznał, że jej wina nie budzi żadnych wątpliwości, a kara dożywocia jest słuszna. W procesie cywilnym córka ofiary Katarzyna K. domagała się od Aleksandry C.-M. zwrotu 136 tys. zł, które jej przekazała w celu dobrego zainwestowania. W wyroku pierwszej instancji sąd nakazał pozwanej zwrot pieniędzy. W apelacji pozwana Aleksandra C.-M. podnosiła m.in., że sprawa się przedawniła i że pieniądze stanowią część spadku, a Katarzyna K. z powodu zabójstwa ojca jest niegodna dziedziczenia. Sąd Apelacyjny uznał w czwartek, że sprawa nie uległa przedawnieniu, a pieniądze stanowiły tzw. depozyt nieprawidłowy, który pozwana powinna zwrócić wraz z odsetkami. Wyrok jest prawomocny. Pozwanej przysługuje kasacja.