- Chłopiec trafił do nas w ciężkim stanie. Lekarze podjęli decyzję o operacji - powiedziała rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego Magdalena Oberc. Do wypadku doszło podczas zawodów LOTOS Cup 2014 - "Szukamy Następców Mistrza" w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej na najmniejszej skoczni o punkcie konstrukcyjnym K-35. 12-latek to członek klubu LKS Klimczok Bystra. Ze względu na mgłę panującą w Krakowie, chłopiec został przetransportowany do tamtejszego szpitala karetką. Wcześniej trafił do placówki im. Chałubińskiego w Zakopanem, jednak tam zdecydowano o przewiezieniu go do szpitala specjalistycznego. Trener młodych skoczków z LKS Poroniec Stanisław Trebunia-Tutka, który widział upadek, powiedział, że doszło do niego przy zeskoku, tuż po lądowaniu. - Chłopakowi podwinęła się narta i nieszczęśliwie upadł na zmrożony śnieg - powiedział i dodał, że po upadku zawody przerwano. "Błąd popełnił zawodnik" Delegat techniczny zawodów Jerzy Pilch potwierdził, że obiekt był dobrze przygotowany. - Na skoczni panowały dzisiaj dobre warunki. W nocy w Zakopanem był mróz i skocznia, a przede wszystkim rozbieg, były w dobrym stanie. Wypadek był spowodowany po prostu błędem popełnionym przez zawodnika. Zresztą upadków było dzisiaj więcej. Skoczkowie startujący w najmłodszej kategorii Junior E są jeszcze bardzo słabo wyszkoleni, niektórzy mają problemy z jazdą na nartach. W dodatku tej zimy warunki pogodowe sprawiły, że okazji do treningu było znacznie mniej niż zwykle. Na większym obiekcie K-65 startowali starsi. Zawody przebiegały sprawniej, a skoczkowie znacznie rzadziej się przewracali - ocenił Pilch, cytowany w komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego. Wypadek na skoczni w Zakopanem - zobacz film: Źródło: TVN24/x-news