Ruch w Mogilanach na trasie Kraków-Zakopane, gdzie w sobotę przed południem doszło do wypadku autobusu wiozącego młodych piłkarzy, odbywa się już bez utrudnień - podała przed godz. 14 małopolska policja. - Siedmiu chłopców pozostaje na obserwacji w szpitalu, dwie osoby po opatrzeniu zostały zwolnione do domu - powiedziała Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji. Policja przesłuchuje świadków, aby ustalić okoliczności i przyczyny wypadku. Przed południem w Mogilanach autokar wiozący młodych piłkarzy z Tylmanowej na mecz do Krakowa zjechał z drogi, przewrócił się i dachował. Według nadkomisarza Krzysztofa Dymury z krakowskiej drogówki, kierowca był trzeźwy, a autokar - należący do lokalnego przewoźnika z powiatu nowotarskiego - miał ważne badania techniczne. - Autobus miał ważne badania techniczne, a kierowca był trzeźwy i posiadał wszystkie uprawnienia do kierowania autobusem - powiedział Dymura. - Aby ustalić przyczyny wypadku musimy przesłuchać wszystkich świadków zdarzenia. Albo zawinił kierowca, albo ktoś jeszcze się do tego przyczynił - dodał. Według policjantów, w tym drugim przypadku nie można wykluczać, że inny pojazd albo nagłe zdarzenie na drodze zmusiły kierowcę autobusu do zjechania z jezdni. Autobusem jechali na mecz do Krakowa piłkarze z LKS "Lubań" Tylmanowa, w wieku 14-18 lat, z dwoma opiekunami. Autokarem jechały w sumie 23 osoby. Poszkodowani, z niegroźnymi obrażeniami - potłuczeniami i złamaniami - zostali przewiezieni do krakowskich szpitali, gdzie zostali poddani badaniom i obserwacji. Młodzi sportowcy trafili do szpitala w Krakowie-Prokocimiu, a jeden z opiekunów został na krótko przewieziony do szpitala przy ul. Gala.