Każdego roku podczas wakacji na koloniach i obozach młodzieżowych dochodzi do kilkudziesięciu wypadków śmiertelnych oraz całej masy drobniejszych zdarzeń, takich jak złamana ręka czy noga, zatrucie, kradzież, a nawet gwałt. Za to wszystko można pociągnąć do odpowiedzialności wychowawcę, gdyż to do jego obowiązków, zgodnie z prawem, należy m.in. sprawowanie opieki nad uczestnikami kolonii w zakresie higieny, zdrowia, wyżywienia, a także zapewnienie im bezpieczeństwa. Opiekunom na obozach i koloniach coraz częściej sen z powiek spędza również lęk przed ciążą podopiecznej. Z takimi obawami coraz częściej spotykają się osoby kształcące kandydatów na wychowawców kolonijnych. "Pytanie o ciąże pojawia się zawsze w trakcie kursu" - przyznaje Artur Ragan, który od kilkunastu lat kształci obozowe i kolonijne kadry. "Przyszli wychowawcy z niepokojem pytają, czy jeśli wychowanka zajdzie w ciążę, będą musieli płacić jej alimenty. Odpowiadam, że tak, ale pod warunkiem, że to oni są sprawcami ciąży" - dodaje. Rogan zawsze radzi wychowawcom, by na wszelki wypadek przed wyjazdem wykupili ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej. Takie ubezpieczenia dla wychowawców oferuje już większość firm ubezpieczeniowych i cieszą się one ogromną popularnością. "Obejmują one takie sytuacje, kiedy wychowawca na przykład zaniechał czegoś i w wyniku tego powstała szkoda, np. uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia lub śmierć podopiecznego albo utrata, zniszczenie lub uszkodzenie rzeczy" - tłumaczy przedstawicielka jednej z firm ubezpieczeniowych. Jednak ubezpieczenie nie zastąpi czujności i zdrowego rozsądku. Opiekunowie podkreślają: najgorsza na kolonii jest nuda i nadmiar czasu wolnego. Wówczas dzieciom przychodzą do głowy najgłupsze rzeczy. Czytaj więcej we wtorkowym "Dzienniku Polskim". Czy warto wysyłać dziecko na kolonie? Porozmawiaj o tym na forum!