Więzi między mieszkańcami można pielęgnować nie tylko w dzielnicy willowej, w której stosunkowo łatwo zorganizować ogrodowe przyjęcie dla sąsiadów. Nie tylko w willach - Lokatorzy z bloków też mogą wyznaczyć sobie miejsce do wspólnego spędzania czasu. Na Zachodzie tak robią - zauważa Elżbieta Źródłowska z sąsiedzkiego kolektywu przy ul. Wiedeńskiej. - Ludzie powinni zrozumieć, że potrzebne są miejsca do bycia razem. Tymczasem krakowscy lokatorzy zwykle proszą spółdzielnie mieszkaniowe o demontaż ławek, bo chcą przeznaczyć teren na dodatkowe miejsca parkingowe - mówi Jadwiga Jaworska z rejonu Wiedeńskiej. Policja: Sąsiad to skarb Zżyta społeczność dobrze pilnuje mienia. - Atestowane zamki, kraty i inne techniczne zabezpieczenia pomagają ograniczyć ryzyko włamania. Jednak najlepszym sposobem pozostaje życzliwy, zaufany sąsiad. Gdy nie ma sąsiedzkich więzi w bloku czy kamienicy, na nic zda się domofon. Jeśli lokatorzy nie znają się, każdy intruz ma szansę wejść do klatki schodowej. Nieproszony gość naciska guzik, mówi cokolwiek, zostaje wpuszczony. Ta sytuacja jest nie do pomyślenia, gdy mieszkańcy budynku dobrze się znają. Członkowie zżytej społeczności łatwiej rozpoznają intruzów - objaśnia Katarzyna Cisło z krakowskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Wzajemna pomoc jest nieoceniona, gdy wyjeżdżamy na wakacje. - Jeśli tylko trochę przyjaźnimy się z sąsiadem, poprośmy go o usuwanie ulotek z wycieraczki i skrzynki na listy. Stos reklam przed drzwiami informuje włamywacza, że lokatorzy wyjechali! Jeżeli sąsiad jest naszym dobrym przyjacielem, zostawmy mu klucze. Będzie mógł nie tylko podlać kwiatki doniczkowe, ale też zapewni mieszkaniu "żywy" wygląd. Sąsiad zapali światło, odsłoni okna, powiesi coś na balkonie. Przestępcy będą myśleli, że w lokalu cały czas ktoś jest. Komuś z sąsiedztwa warto zostawić numer telefonu, którego będziemy używać podczas nieobecności w domu. To się przyda w wypadku włamania, pożaru czy pęknięcia rury - dodaje Cisło. Bezpieczna przestrzeń Dr Krzysztof Kwiatkowski z Instytutu Projektowania Urbanistycznego Politechniki Krakowskiej uważa, że odpowiednia architektura pomaga dbać o dobre relacje między sąsiadami. Jak twierdzi, nie wolno ciasno upychać mieszkańców w ogromnych blokach. - Tzw. gęstość zabudowy nie może być zbyt duża. Stłoczone szczury laboratoryjne tworzą patologiczną społeczność. Sytuacja tzw. bagna behawioralnego zagraża też ludziom w wysokich budynkach wielorodzinnych, dlatego lepiej budować niższe. Poczuciu bezpieczeństwa sprzyja tworzenie tzw. wnętrz (jak w "zamkniętych" osiedlach starej części Nowej Huty - przyp. red.), a zabudowa rozproszona (jeden blok daleko od drugiego - przyp. red.) jest mniej sprzyjająca - stwierdza ekspert. Dr Kwiatkowski radzi, by wzorować się na zachodnich rozwiązaniach. - Budujmy miejsca, w których mieszkańcy mogą się spotykać. Sala zebrań zintegruje społeczność. Warto mieszać wille z budynkami wielorodzinnymi, domy własnościowe i komunalne. W ten sposób zapobiegniemy powstaniu getta - dodaje urbanista. Łukasz Grzymalski lukasz.grzymalski@echomiasta.pl