Wkrótce nauczą się tego lokalni dziennikarze, zapowiada "Gazeta Krakowska". Miasto dysponuje już 19 takimi urządzeniami. Wszystko dzięki słabemu sercu burmistrza Adama Adamczyka, któremu elektrowstrząsy ratują życie na co dzień. Urządzenie zamknięte jest w małej, ogólnodostępnej skrzynce. Dla ratowania życia może je wziąć każdy. O zabraniu defibrylatora informuje alarm. W obsłudze jest niezwykle łatwe. Po włączeniu grzecznie się wita i po kolei mówi, co należy robić. Daje też dyspozycje, kiedy użyć elektrowstrząsu. - Trzebinia stanie się miastem o największej liczbie dostępnych defibrylatorów w kraju, mówił przed dwoma miesiącami Jerzy Owsiak, gdy do szkół dostarczał urządzenia szkoleniowe. Dziś półtysięczny sztab ludzi jest wyszkolony. Czekają, gdy nadarzy się okazja, aby nieść pomoc.