- To prawdziwy zabytkowy małpi gaj - mówią mieszkańcy Zakopanego, których domy znalazły się w gminnej ewidencji zabytków. Jak się okazuje, wielu właścicieli starych domostw o wpisie na listę w ogóle nie wiedziało. Teraz, mimo że są w posiadaniu nieruchomości, nie mogą nimi rozporządzać według własnej woli. Urząd miasta zapewnia, że ewidencja będzie zrewidowana. To jednak potrwa. Ewidencja zabytków to dokument, który miał chronić Zakopane przed rozwojem tzw. deweloperki. Tymczasem przeszkadza mieszkańcom, bo mają problemy np. z przeprowadzeniem remontów, które muszą konsultować z konserwatorem. Problem dotyczy około 2,5 tysiąca zabudowań na terenie miasta. Kłopotliwa lista gminnej ewidencji Chodzi głównie o te zlokalizowane na zakopiańskiej starówce - ul. Kościeliskiej, Krzeptówkach i pobliskich uliczkach. Andrzej Hyc, radny Zakopanego twierdzi, że proceder wpisywania budynków na listę gminnej ewidencji zabytków jest niemal bezprawny. - Budynki zostały wpisane bez żadnej kontroli i podstawy oraz bez żadnego racjonalnego wytłumaczenia - twierdzi radny. - Rzeczą bez precedensu jest sytuacja wpisywania budynków bez wiedzy mieszkańców - dodaje. Jak miało to wyglądać? - Otóż osoba wpisująca obiekty do gminnej ewidencji, wchodzi w teren, po czym stwierdza bezpodstawnie, że dany obiekt spełnia kryteria pozwalające na to, aby znalazł się on w spisie obiektów o cechach zabytkowych - wyjaśnia radny Hyc. "Dziwne działanie urzędu miasta" - Bo, jak można nazwać inaczej sytuację, kiedy w spisie budynków o cechach zabytkowych znajdują się domy trzydziestoletnie a sześćdziesięcioletnie nie, mimo bardzo podobnej struktury - dziwi się radny. Wojciech Gąsienica-Roj z ul. Droga na Szymoszkową potwierdza taki obraz pracy urzędników. - To dziwne działanie urzędu miasta - mówi. - Urzędnik przeszedł przez dzielnicę nie wiadomo kiedy, wyrywkowo na listę wciągnął pięć z dwudziestu pięciu budynków z naszej ulicy i to na zupełnie niezrozumiałych zasadach - dodaje. Jak się okazuje, wpisanie na gminną listę zabytków utrudni mieszkańcom życie w ich własnych domach. Andrzej Hyc mówi wręcz, że mieszkańcom Zakopanego mydli się oczy twierdząc, że ewentualny remont nie natrafi na problemy. - A o ewentualnej modernizacji budynku będzie decydował sam konserwator i aż strach pomyśleć, co zostanie przez niego narzucone - grzmi radny. Władze uspokajają, ale problem pozostaje Władze miasta uspokajają. Jak wyjaśnia Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego, miejski konserwator zabytków będzie starał się wyjaśnić wszelkie problemy mieszkańców. - Zgadzam się z właścicielami tych domów, że wpis do gminnej ewidencji zabytków to dla nich utrudnienie - przyznaje. - To faktycznie niedobrze, że co drugi budynek znajduje się na tej liście. Zapewniam, że będzie ona zrewidowana, tak by chronione były szczególnie ważne dla miasta zabytki. Łukasz Razowski łukasz.razowski@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Gmina dopłaci do likwidacji sklepów Prokuratura zbada kanalizację w Świniarsku Chcą dopłacić powiatowi FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");