Agenci Europejskiego Centrum Odszkodowań z Legnicy błyskawicznie kontaktują się z poszkodowanymi w wypadkach i proponują pomoc w uzyskaniu dużego odszkodowania. Oczywiście za bardzo solidne wynagrodzenie. Skąd znają nazwiska, telefony, adresy? - Z Internetu, ale przede wszystkim od policjantów i pielęgniarek, twierdzi "Dziennik Polski". Pielęgniarka Anna K., zatrudniona w jednym z większych szpitali w Krakowie opowiedziała gazecie, że dwa tygodnie temu zwrócił się do niej przedstawiciel Europejskiego Centrum Odszkodowań z propozycją, by zorganizowała grupę pielęgniarek. Miałyby za odpowiednie wynagrodzenie dostarczać informacji o ludziach po wypadkach, którzy mogą się domagać odszkodowań. - Poważna rozmowa, poważnie brzmiąca nazwa firmy. Postanowiłam popytać koleżanki po fachu, opowiada Anna K. - Okazało się, że wiele z nich już robi coś takiego. Nie wiem, ile za to dostają, ale nie są to oczywiście formalne umowy o pracę. - Jeśli jest prawdą, że pielęgniarki dostarczają dane osób poszkodowanych w wypadkach albo w jakiejkolwiek innej formie współpracują z firmami zajmującymi się odszkodowaniami, jest to niedopuszczalne, mówi Tadeusz Wadas, przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. - To niezgodne z kodeksem etyki i z prawem, jeśli ktoś za pieniądze zdradza cudze dane osobowe. "Dziennik Polski" od tygodnia usiłuje porozmawiać z prezesem Europejskiego Centrum Odszkodowań. Za każdym razem dowiaduje się, że jest nieobecny - podobnie jak prokurent - a tylko oni mogą udzielać informacji prasie. W końcu połączono gazetę z biurem prawnym, gdzie reporterka usłyszała, że przez telefon firma nie udziela żadnych informacji.