Jak poinformowała rzeczniczka wojewody Monika Frenkiel, pismo zostało wysłane do Prokuratury Rejonowej w Nowym Targu. Śledczy ustalą, czy przyczyną opóźnienia dojazdu karetki były błędy załogi ambulansu, czy też były to przyczyny techniczne, związane z problemem z łącznością w górskim terenie. Zanim wojewoda złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, nowotarska prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Sprawa dotyczy wydarzenia sprzed dwóch tygodni. Rodzina ze Skrzypnego na Podhalu wezwała karetkę do chorej kobiety. Wszystkie najbliższe zespoły ratownictwa medycznego w rejonie Nowego Targu były zajęte, więc dyspozytor posłał do niej karetkę z Zakopanego - sąsiedniego rejonu. Karetka dojechała na miejsce po 40 minutach. W tym czasie potrzebująca pomocy zmarła. Zespół karetki tłumaczył, że kierowca nie mógł trafić pod wskazany adres, ponieważ nie znał terenu i miał problem z nawigacją i łącznością. Wojewoda w poprzednim tygodniu poprosił o wyjaśnienia Krakowskie Pogotowie Ratunkowe oraz dyrekcję szpitala powiatowego im. dr. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. W ocenie Jerzego Millera główną przyczyną opóźnienia w dojeździe karetki był brak wiedzy załogi karetki na temat podstawowych zasad funkcjonowania zespołów ratownictwa medycznego oraz brak umiejętności w posługiwaniu się sprzętem teleinformatycznym. Zdaniem wojewody zespół karetki nie zastosował się do zasad współpracy z dyspozytorami. Od ubiegłego tygodnia zmieniły się zasady wysyłania karetek pogotowia do potrzebujących. Obecnie Kraków i 12 małopolskich powiatów jest obsługiwanych przez jedną - zamiast 13 - dyspozytornię pogotowia ratunkowego. W związku z tym istniały podejrzenia, że opóźnienie przyjazdu karetki miało związek z nieznajomością wprowadzonych w ubiegłym tygodniu zasad postępowania. Karetki w Małopolsce wyposażone są w nowoczesny system nawigacji. Jednak zdaniem załogi karetki, która jechała do chorej w Skrzypnem, sprzęt zawodzi i w górskim terenie traci zasięg. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że karetka nie mogła trafić pod wskazany adres, błądząc w innej części wsi. W końcu mieszkańcy wskazali kierowcy karetki właściwy adres.