Jest to reakcja wojewody na list Społecznego Komitet Ratowników Medycznych, który pod koniec stycznia wystąpił do wojewodów w całym kraju z apelem o wyposażenie zespołów ratownictwa medycznego w indywidualne detektory tlenku węgla. - Sam wojewoda nie może podjąć działań w tej sprawie. Może jedynie zasugerować pewne rozwiązania. Za bezpieczeństwo pracowników odpowiada pracodawca i dlatego ratownicy powinni w pierwszej kolejności zwrócić się do dyrektorów poszczególnych stacji pogotowia - powiedział w poniedziałek Brodowski. Ratownicy podkreślali w apelu, że nie są w stanie za każdym razem przed interwencją wzywać straży pożarnej, aby sprawdziła obecność tlenku węgla, a detektory uprościłyby ich działania i zwiększyły bezpieczeństwo. W nocy z soboty na niedzielę podczas interwencji w Maciejowicach pod Kocmyrzowem tlenkiem węgla zatruło się trzech krakowskich ratowników medycznych. Trafili do szpitala. Karetka krakowskiego pogotowia została wezwania do starszego mężczyzny, który zasłabł w łazience. Pogotowie wezwał mieszkający obok zięć; zanim przybyli ratownicy, przeniósł on poszkodowanego do przedpokoju i reanimował go. Na miejscu ratownicy przejęli reanimację i przeprowadzili wywiad. Gdy dowiedzieli się, że do zasłabnięcia doszło w łazience, wezwali straż pożarną i przewietrzyli dom. Przeprowadzone przez strażaków pomiary wykazały obecność tlenku węgla. Mimo reanimacji ratowany mężczyzna zmarł. W Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym detektory są obecnie w siedmiu na ok. 30 ambulansów, choć nie jest to wymagane rozporządzeniem, które określa wyposażenie karetek. Gotowość podjęcia starań o wyposażenie karetek w detektory wyraził wiceminister zdrowia Cezary Rzemek.