Najważniejsza inwestycja w Małopolsce ma już kilka tygodni opóźnienia. Istnieje poważne zagrożenie, że będzie ono jeszcze większe i na razie trudno powiedzieć, jak bardzo wzrośnie. Wszystko zależy od pogody - zaznacza gazeta. Tomasz Pałasiński, wicedyrektor krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zapewnia, że opóźnienie nie będzie tak duże, by autostrada z Szarowa do Tarnowa nie była gotowa przed czerwcem 2012 r., czyli na organizowane przez Polskę i Ukrainę Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. O ile, oczywiście, nie będzie kolejnej powodzi. - Każde takie wydarzenie jak majowa powódź spowoduje, że półroczny zapas, który mieliśmy przy podpisywaniu kontraktów z wykonawcami, zostanie całkowicie stracony - dodaje Pałasiński. Drogowcy obawiają się, że już w lipcu może dojść do kolejnych podtopień. Obecnie nadal zmagają się ze skutkami majowego żywiołu. W maju roboty zostały wstrzymane na wszystkich odcinkach budowanej autostrady, ponieważ jej trasa przebiega przez teren Proszówek i Cikowic, czyli regiony najbardziej dotknięte przez powódź. Zalanie tych terenów spowodowało, że pod wodą znalazły się m.in. ciężkie maszyny, a niektóre wcześniej wykonane roboty zostały bezpowrotnie utracone. Zgodnie z planem oddanie do użytku wszystkich odcinków autostrady A4 Szarów - Tarnów ma nastąpić na początku 2012 r. Gdyby tylko uwzględniać powstałe już opóźnienia, nowy termin zakończenia inwestycji to wiosna 2012 r. Zdaniem dyrektora Pałasińskiego obecne opóźnienia można jeszcze nadrobić.Tyle tylko, że owe nadrabianie możliwe będzie tylko wtedy, gdy pozwoli na to pogoda.