Były już szpilki na Giewoncie (w sposób dosłowny - wiosną ktoś zawiesił parę damskich szpilek na krzyżu), ale roweru jeszcze nie było. - Zdawałoby się, że turyści nas niczym nie zaskoczą, a jednak jest inaczej. Zrobią to z pewnością jeszcze niejednokrotnie - przyznaje Jan Krzeptowski z TPN. Nie wiadomo, kto wyniósł starego składaka na szczyt. Wiadomo jednak, że musiał włożyć w to sporo wysiłku, bo składak do najlżejszych rowerów nie należy. Dla przeciętnego tatrzańskiego turysty to potężny wysiłek. Wiadomo natomiast, że rower został wniesiony w poniedziałek późnym wieczorem, albo wcześnie rano we wtorek. W każdym razie cały wtorek i środę był na szczycie Giewontu. "Mamy prośbę, by..." - Mamy prośbę, by takich pamiątek na szlakach nie zostawiać, bo może to i śmiesznie wygląda gdzieś na zdjęciach, natomiast potem ktoś musi poświęcić dzień swojej pracy, by to znieść - mówi Krzeptowski. Na szlaku na Giewont nie można poruszać się na rowerze, jednak wnosić go tam nikomu zakazać nie wolno. Przepisy nie przewidują takiej sytuacji. Co innego jednak zostawić rower na Giewoncie. "To już jest zaśmiecanie parku narodowego" - To już jest zaśmiecanie parku narodowego i za to można dostać mandat. To jest po prostu odpad, śmieć i nie może tam zostać, bo jest elementem sztucznym, zresztą w takim miejscu jest niebezpieczny dla turystów. Na Giewoncie jest taki tłum i tak mało miejsca, że rower stanowi z pewnością dodatkowe zagrożenie - przestrzega Jan Krzeptowski. Wynieśli kiedyś muszlę klozetową na Zawrat... Rower został już zniesiony do Kuźnic i pozostanie dowodem niezbyt mądrej inwencji turystów, którzy wynieśli kiedyś muszlę klozetową na Zawrat czy pozostawili walizkę na kółkach pod Kozią Przełęczą.