Z jednej strony policja bardzo chce wyeliminować pijanych z narciarskich tras, z drugiej jednak wygląda na to, że te regulacje mają bardzo wielu przeciwników wśród właścicieli stoków, czy restauratorów, którzy na górach zarabiają. Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej tak tłumaczy ideę policyjnego projektu, w którym znaczącą rolę odgrywają właśnie właściciele tras: Kiedy zwróci się do nich inny użytkownik, który obawia się o swoje bezpieczeństwo, by miał możliwość wymóc od właściciela stoku, organizatora takich zjazdów narciarskich, aby wyeliminować ze stoku osobę, która jedzie będąc pod wpływem alkoholu. Trudno jednak wyobrazić sobie właściciela stoku, który zarabia nie tylko na karnetach narciarskich, ale także na alkoholu sprzedawanym w pobliżu wyciągu, że najpierw uraczy narciarza piwem, a potem będzie go ścigał z alkomatem.