Rozpoczął się okres, gdy wilki uczą swoje młode polowania. Mieszkańcy mocno zalesionej Orawy skarżą się, że zabiją nie tylko owce, ale krowy, jałówki, a nawet byki. Myśliwi zwracają uwagę na brak zwierzyny łownej w lasach, co świadczyłoby o rozzuchwaleniu wilków, które być może przechodzą też ze Słowacji. - To, co się teraz dzieje, znaczy, że albo wilków przybyło, albo rzeczywiście przekraczają granicę - ocenia Jan Janczy, dyrektor biura Związku Hodowców Owiec i Kóz. Jak wylicza Janczy, od wiosny wilki zagryzły około 50 owiec u bacy Łasia na lotnisku w Nowym Targu; dużo zagryzień było w Jaworkach, Czerwiennem; a taka sama sytuacja jest w Bieszczadach. - Nie ma innego rozwiązania niż wystąpić o zezwolenie, by myśliwi zlokalizowali i odstrzelili najbardziej agresywne wilki - mówi. Z kolei hodowcy narzekają, że państwo z półrocznym opóźnieniem płaci za szkody spowodowane przez dzikie zwierzęta. A jeśli dostaną pieniądze w grudniu, to nie zdołają odtworzyć stada.