Na początku grudnia ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski upublicznił fragment dokumentu. - Po Archidiecezji Krakowskiej krąży pismo, które arcybiskup Marek Jędraszewski wysłał do księdza Dariusza Rasia - poinformował duchowny. Z zamieszczonego pisma wynika, że hierarcha wezwał "po ojcowsku" proboszcza parafii Mariackiej do ustąpienia ze stanowiska i wzięcia "odpowiedzialności za popełnione uchybienia". Interia podążyła tropem pisma. Najbogatsza parafia w kraju Parafia pw. Wniebowzięcia NMP w Krakowie jest jedną z najbogatszych w kraju. To właśnie ona zarządza bazyliką Mariacką znajdującą się w sercu Krakowa. To tutaj znajduje się słynny ołtarz Wita Stwosza. Sama budowla szybko zaczęła być nazywana "matką krakowskich kościołów", a wpływ na wybór archiprezbitera (księdza zarządzającego parafią - przyp. red.) w przeszłości mieli m.in. polscy królowie, a w okresie rozbiorów cesarz austriacki. CZYTAJ WIĘCEJ: Koniec krakowskiego symbolu "nie da się". Plan za miliony We władaniu parafii jest sporo nieruchomości. Kilka kamienic w ścisłym centrum miasta, m.in. na placu Mariackim czy przy ul. Siennej. W kamienicy przy ul. Mikołajskiej parafia prowadzi hotel Wit Stwosz, w krakowskich Bronowicach pensjonat "Pod Strzechą", a w Zembrzycach zarządza ośrodkiem wypoczynkowo-rekolekcyjnym. Dodatkowo posiada sporo gruntów w atrakcyjnych lokalizacjach. Cały majątek wyceniany jest na setki milionów złotych. Człowiek kardynała Stanisława Dziwisza Od 12 lat za ten majątek odpowiada ksiądz Dariusz Raś. Decyzję o mianowaniu go na proboszcza bazyliki podjął w 2011 r. kardynał Stanisław Dziwisz. Dla części duchownych wybór był zaskoczeniem. W momencie nominacji Raś miał 42 lata i nigdy w przeszłości nie zarządzał żadną parafią. Obaj duchowni poznali się na początku lat 90. ubiegłego wieku w Watykanie. Raś był na pielgrzymce ze swoimi kolegami z seminarium, a jednym z punktów było spotkanie z Dziwiszem, który wówczas był sekretarzem Jana Pawła II. Kiedy po śmierci papieża kardynał (wówczas arcybiskup - przyp. red.) wrócił do Krakowa, spotkał się z Rasiem. Duchowny kierował wówczas radiem Plus. Dziwisz zaproponował mu stanowisko rzecznika krakowskiej kurii albo funkcję jego osobistego sekretarza. Raś wybrał drugą propozycję. Funkcję pełnił przez sześć lat, aż do momentu objęcia władzy w bazylice Mariackiej. Bazylika Mariacka: kontrola z kurii Tymczasem fragment listu, który na początku grudnia opublikował ksiądz Isakowicz-Zaleski, to efekt kontroli przeprowadzonej w parafii Mariackiej. Ta rozpoczęła się 15 listopada 2022 r. i trwała rok. Przez ten czas czteroosobowa komisja (wśród nich był ksiądz Łukasz Michalczewski, ekonom kurii - przyp. red.) zapoznawała się z dokumentami. Ta nie badała całego okresu rządów Rasia, a tylko wybrane kilkanaście miesięcy. Zgodnie z prawem kanonicznym każda z parafii musi raz na pięć lat zostać poddana wizytacji. Rocznie krakowska kuria przeprowadza ponad 40 takich kontroli. CZYTAJ WIĘCEJ: Ciało Gosi znaleziono w charakterystycznej pozie. W tle relacja z księdzem Raport z prac w parafii Mariackiej został początkiem listopada przedłożony arcybiskupowi Jędraszewskiemu. Z informacji Interii wynika, że lista grzechów i przewinień jest długa. Ukryty milion w gotówce Kiedy w 2011 r. ksiądz Raś objął stanowisko, jego poprzednik przygotował protokół przekazania parafii. Z dokumentu wynika, że zostawił swojemu następcy milion złotych w gotówce. Początkiem lutego 2020 r. krakowska kuria wysłała pisma do podległych jej proboszczów. Kościelni urzędnicy chcieli wiedzieć, jak poszczególne placówki są zabezpieczone finansowo w obliczu zbliżającej się pandemii koronawirusa. Parafia Mariacka przesłała odpowiedź do kurii, ale nie wspomina w nim o milionie złotych. W kolejnych sprawozdaniach finansowych również nie ma informacji o pieniądzach. Gotówkę w sejfie na terenie parafii odkryli członkowie komisji badającej finanse parafii. Wysłannicy z kurii podczas prac natrafili na jeszcze jeden problem - braki w dokumentacji. W księdze przychodów i rozchodów zapisano informację tylko o części pozyskanych pieniędzy. Notatki są na tyle ogólne, że nie pozwalały komisji stwierdzić, skąd pochodzą środki. Dodatkowo zapisy różnią się od transakcji przeprowadzonych za pomocą konta bankowego parafii. Luksusowy samochód parafialny sprzedany proboszczowi Tymczasem w marcu 2018 r. hotel Wit Stwosz (właścicielem jest parafia Mariacka - przyp. red.) zawarł umowę na zakup służbowego Audi Q5 2.0. Według dokumentu wartość samochodu to ponad 208 tys. zł. Miesięczna rata leasingu wynosiła 4,4 tys. zł. Co ciekawe, choć pojazd został zakupiony do celów służbowych, to nie ma żadnego dowodu, aby był wykorzystywany w ramach bieżącej działalności hotelu. Zgodnie z umową po 35 miesiącach (w lutym 2021 r. - przyp. red.) hotel mógł wykupić samochód z leasingu za 51,3 tys. zł. Kwota wynika z wcześniej spłaconych rat. Hotel nie miał jednak pieniędzy na wykup. Potrzebną sumę pożyczyła mu parafia. Jednak po tej transakcji także nie ma śladu w parafialnej księdze przychodów i rozchodów. CZYTAJ WIĘCEJ: Dopóki nie zamknę oczu. Przełom w sprawie zaginięcia sprzed 17 lat Po niecałych dwóch miesiącach od wykupienia samochodu (w kwietniu 2021 r. - przyp. red.) hotel sprzedał pojazd księdzu Rasiowi. Duchowny przelał na konto hotelu 51,3 tys. zł. To zaskakująca transakcja, ponieważ wartość rynkowa samochodu wynosiła wtedy ok. 200 tys. zł. Oznacza to, że ksiądz Raś, jako osoba prywatna, kupił samochód po zaniżonej wartości. 19 kwietnia 2021 r., dwa dni po tym jak hotel dostał pieniądze od Rasia, przelał na konto parafii 51,3 tys. zł. Dokładnie tyle samo, ile dwa miesiące wcześniej dostał "pożyczki". W tytule przelewu wpisuje: "na cele statutowe parafii". Handel walutami i premie bez dokumentów Sprzedaż samochodu to niejedyna transakcja, która budzi wątpliwości. Zgodnie z kościelnymi przepisami proboszczowie mają autonomię w zarządzaniu parafiami. Decyzje mogą podejmować w ramach tzw. zwyczajnego zarządzania. W praktyce oznacza to, że mogą podejmować decyzje finansowe, pozyskiwać środki zewnętrzne, zaciągać pożyczki, zawierać umowy. Warunek jest jeden - nie mogą przekroczyć ustalonego limitu. W zależności od rodzaju transakcji górna granica wynosi od 20 do 50 tys. zł. Każda operacja przekraczająca tę kwotę musi zostać zgłoszona do kurii i uzyskać akceptację przełożonych proboszcza. Tymczasem z informacji Interii wynika, że parafia bez uzyskania odpowiednich zgód wielokrotnie dokonywała handlu walutami. Transakcje nie były poprzedzone żadną fachową analizą rynku. Nie ma po tym śladu w parafialnych dokumentach, choć obracano w ten sposób setkami tysięcy złotych. Co ciekawe parafia wypłacała też "premie" prywatnym osobom. Te wynosiły 10 tys. zł i miały być wręczane w kopertach. W parafialnych dokumentach nie ma śladu po tych transakcjach, ponieważ nie zawarto żadnych umów. Pieniądze szerokim strumieniem miały trafiać z parafialnej kasy do pensjonatu "Pod Strzechą". Obiekt leży w krakowskich Bronowicach i należy do parafii. Pomimo ogromnych nakładów finansowych każdego roku przynosił on straty. Proboszcz Raś nie poinformował o tym fakcie kurii. "Ustawienie" konkursu na organistę Z raportu komisji wynika też, że ksiądz Raś miał "ustawić" konkurs na organistę w bazylice Mariackiej. Wszystko po to, aby pracę dostał kandydat preferowany przez niego. Archidiecezjalna Komisja ds. Muzyki Kościelnej w porozumieniu z parafią Mariacką wskazała, kto najlepiej poradził sobie z wymogami konkursu i zajął pierwsze miejsce. CZYTAJ WIĘCEJ: Zmierzch ery Jacka Majchrowskiego. Został tylko popiół z cygara Szkopuł w tym, że proboszcz Raś już po zakończeniu procedury ustalił dodatkowo kryterium naboru. Osoba, która obejmie stanowisko organisty, miała zrezygnować z wszystkich innych zawodowych zajęć. To spowodowało, że organistą została osoba, która w konkursie zajęła dopiero czwarte miejsce i była uczniem innego organisty, który już był zatrudniony w bazylice Mariackiej. Z naszych informacji wynika również, że komisja, która przeprowadziła kontrolę w parafii, ma zastrzeżenia związane z zarządzaniem ośrodkiem wypoczynkowo-rekolekcyjnym im. Karola Wojtyły w Zembrzycach. W 2021 r. ze względu na "charakter swojej misji" obiekt miał przejść na własność archidiecezji krakowskiej. Pomimo tego parafia Mariacka, dotychczasowy zarządca ośrodka, nie podjął żadnych działań zmierzających do przekazania budynku. Co dalej z księdzem Rasiem? Tymczasem z pisma arcybiskupa Jędraszewskiego skierowanego do proboszcza Rasia wynika, że hierarcha, po konsultacjach z zespołem proboszczów, wzywa księdza Rasia do rezygnacji. Na podjęcie decyzji dał duchownemu 15 dni. Termin minął, a ksiądz nadal zarządza bazyliką Mariacką. Oznacza to, że nie poczuwa się do winy i nie złożył rezygnacji. Teraz ruch jest po stronie Jędraszewskiego, który będzie mógł pozbawić księdza Rasia stanowiska. Jeśli to nastąpi, ten będzie musiał opuścić parafię. Co prawda będzie mógł się odwołać do Watykanu, ale rozpatrzenie skargi może trwać latami. O komentarz poprosiliśmy rzecznika prasowego kurii i ekonoma księdza Łukasza Michalczewskiego. Odmówił. Podobnie jak proboszcz Raś. Obaj duchowni tłumaczyli, że obowiązuje ich tajemnica. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl