Jedni widzą w nich wielkie "obozowiska" w których mieszka zazwyczaj po 30 000 osób, które zazwyczaj się nie znają i nie mają ochoty nawiązać żadnej sąsiedzkiej współpracy lub znajomości. Drudzy dostrzegają w nich wachlarz środowisk w którym mieszkają osoby o różnym statusie społecznym, z różnym wykształceniem, różnymi zarobkami, ludzie z marginesu, jak też i ludzie z wyższych kręgów społecznych. Są też i tacy, którzy są bardzo zadowoleni, że nie muszą mieszkać w wielkim blokowisku i szczerze unikają takich okolic. Kurdwanów, to jedno z wielu Krakowskich osiedli. Mieszka tu ok. 30 000 osób. Jest tu 6 szkół (zarówno podstawowa, jak i średnia i wyższa). Jest też kościół położony na skraju osiedla, a tuż za nim, jeszcze parę lat temu wyrósł hipermarket. W każdą niedzielę, po każdej liturgii słowa można tu zobaczyć niecodzienne zjawisko. Tłum ludzi wychodzący z kościoła, płynie w kierunku hipermarketu. W jednej chwili cały teren wokół sklepu ożywa i czasami aż trudno jest przejść na drugą stronę parkingu przed hipermarketem. Kurdwanów, to także osiedle, które posiada osobliwość niespotykaną na innych osiedlach - park osiedlowy. Każdego słonecznego poranka gromadzą się tu ludzie w różnym wieku, zarówno najmłodsi na placach zabaw, matki z dziećmi, młodzież, jak i ludzie starsi szukający ciszy i odpoczynku w parku. Mieszkając na jednym z typowych krakowskich osiedli nie sposób nie wspomnieć o tym, jak wygląda życie w największych tu blokach - 10. piętrowych wieżowcach. Skoro w jednym jest aż 800 mieszkań, to nie ma mowy o tym, żeby ludzie chcieli na siłę się integrować. Jest wręcz przeciwnie. Mieszkańcy takich wielkich, szarych bloków w strachu przed osiedlowymi chuliganami zamykają się na swoich piętrach tworząc swego rodzaju zamknięte eldorada. Wygląda to w ten sposób, że zamykają się na swoim piętrze uniemożliwiając dostanie się na to piętro każdej osobie. Mogą wejść tylko mieszkańcy, którzy posiadają klucz do bramy na piętrze. Takie eldorada są bardzo przyjemne, w środku na klatce jest bardzo czysto, jasno, ponieważ lokatorzy montują własne lampy i nie muszą się martwić, że ktoś je ukradnie, bądź zniszczy na złość, z nudów. Stanowią one jednak niewielkie zagrożenie, ponieważ nawet wejścia na klatkę schodową są zamknięte lub nawet zabarykadowane, co zagraża bezpieczeństwu. W typowym bloku na Kurdwanowie mieszkają ludzie, którzy nie potrafią się ze sobą dogadać. Często dochodzi do awantur, a gdy spali się żarówka na korytarzu, to przez parę dni potrafi być ciemno, bo żaden z lokatorów nie czuje się zobowiązany do wymiany - od tego jest w końcu spółdzielnia. Osiedle to zmienia jednak raz w roku swój klimat. Zawsze we wrześniu organizowany jest tu festyn, podczas którego można posłuchać miłej dla ucha muzyki, co odważniejsi mogą wziąć udział w konkursach. Na kurdwanowski jesienny festyn co roku przyjeżdża sławna osoba związana z Polską sceną muzyczną. W zeszłym roku był tu np. Ryszard Rynkowski, a dwa lata temu Maryla Rodowicz. Tego dnia życie na osiedlu jest zupełnie inne niż na co dzień. W tłumie ludzi bawiących się w parku osiedlowym można zawsze dostrzec starych znajomych z lat szkolnych. Każdy festyn kończy się wspaniałym pokazem fajerwerków, tak więc nie trzeba nawet jechać do centrum miasta, aby je zobaczyć - wszystko jest dostępne na "domowym podwórku".Każde z osiedli ma więc swój własny urok. Bez względu na to, czy powstało jeszcze w komunistycznej Polsce, czy już w latach dziewięćdziesiątych, tętni własnym życiem. Dlatego nie sposób uogólniać każdego z osiedli, że jest takie lub takie, lecz trzeba poznać jego historię, przyzwyczajenia mieszkańców, a przede wszystkim jego mieszkańców. Autor: Michał Organ