Kamery zainstalowane w klasach i toaletach, do tego lustra weneckie, podsłuchy, mundurki i elektroniczne dzienniki, które powiadamiają rodziców o każdej nieobecności dziecka na lekcji. Polski uczeń coraz częściej może poczuć się w szkole jak w domu Wielkiego Brata. Dyrektorzy szkół prześcigają się w pomysłach na poprawę bezpieczeństwa w swoich placówkach. Twierdzą też, że tego właśnie wymagają od nich rodzice uczniów. Coraz częściej w informatorach i na stronach internetowych szkół obok osiągnięć dydaktycznych pojawia się informacja - szkoła monitorowana. - To nasz dodatkowy atut - przyznają dyrektorzy. Niektórym dyrektorom kamery jednak nie wystarczają. Od stycznia w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Żywcu w drzwiach do klas zamontowane są lustra weneckie. Dyrektor w każdej chwili może zerknąć, co dzieje się na lekcji matematyki, czy angielskiego. Uczniowie i nauczyciele podobno nie mają nic przeciwko temu. - Po tygodniu wszyscy się przyzwyczaili - przekonuje Bogusław Wyleciał, dyrektor szkoły. - Ludzie chyba zwariowali - komentuje pomysł dyrektora żywieckiej szkoły Andrzej Cichoń, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Krakowie.