Licznie zgromadzeni w sali gimnastycznej miejscowej szkoły podstawowej rolnicy, sadownicy, samorządowcy, a także parlamentarzyści odśpiewali ministrowi rolnictwa "Życzymy, życzymy", to co usłyszał Jan Paweł II 16 czerwca 1999 r. w Starym Sączu. Kazimierz Pazgan, właściciel "Konspolu" i prezes Krajowej Izby Gospodarczej, nazwał Andrzeja Leppera "człowiekiem legendą", który ma ogromne zasługi dla Polski. W paradnym przejściu ze szkoły do nowego zakładu wicepremiera poprzedzała orkiestra, a kilometrowy pochód zamykała kapela. Ale największą niespodziankę sprawił biskup Wiktor Skworc, który pomagał Lepperowi w przecięciu wstęgi. Ordynariusz tarnowski prawie nigdy nie przyjmuje zaproszeń na komercyjne imprezy, a tu w dodatku nazwano go dwukrotnie "panem arcybiskupem", co hierarcha przełknął bez zmrużenia oka. Sam , niesiony takim entuzjazmem, czuł się na Sądecczyźnie jak ryba w wodzie, choć Samoobrona nigdy tu nie miała ani wpływów, ani struktur. Wicepremier z uśmiechem odbierał hołdy, a w przemówieniu do rolników podkreślił, że układ stowarzyszeniowy Polski z UE krzywdzi polską wieś i musi naprawiać błędy negocjatorów z PSL. Lepper powiedział też, że obecna górka mięsna ma charakter strukturalny, gdyż w Polsce jest nadprodukcja mięsa i trzeba przyhamować, a Duńczycy i Amerykanie budują obecnie w Rosji ogromne, przemysłowe fermy trzody chlewnej i nie ma szans na odzyskanie przez polskich producentów rosyjskiego rynku. Podobny proces odbywa się na Ukrainie, która z powrotem ma szansę stać się spichlerzem Europy. - Oklaski, przechodzące w aplauz, wszyscy powstają z miejsc, Andrzej Lepper otrzymuje siarczystego całusa i bukiet kwiatów od hożej dziewoi w stroju regionalnym - tak mógłby brzmieć protokół z tego spotkania.