Odsłonięcia tablicy dokonała wdowa Zuzanna Kurtyka z dwoma synami oraz pełniący obowiązki prezesa IPN Franciszek Gryciuk. Uroczystość poprzedziła msza św. w kościele pw. św. Klemensa w Wieliczce. Pomysłodawcami uczczenia tablicą tragicznie zmarłego prezesa IPN, który 13 sierpnia skończyłby 50 lat, są jego przyjaciele. Fundatorem tablicy jest Stowarzyszenie NZS 1980. W piątkowej uroczystości uczestniczyli m.in.: wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, przedstawiciele IPN, władz wojewódzkich i samorządowych. Na tablicy z logo IPN i wizerunkiem Matki Boskiej Katyńskiej znajduje się napis: "Pałac Konopków z XVIII w. odnowiony na początku XXI wieku staraniem dr. hab. Janusza Kurtyki (1960-2010), dyrektora oddziału IPN w Krakowie (2000-2005), prezesa IPN (2005-2010) tragicznie zmarłego w katastrofie samolotu prezydenckiego w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r." Dyrektor krakowskiego oddziału IPN Marek Lasota podkreślał, że piątkowa uroczystość związana jest z jubileuszem 50-lecia urodzin Janusza Kurtyki, przypadającym tego dnia, i jubileuszem 10-lecia IPN. - Myślę, że połączenie tych jubileuszy jest wymowne, bo pałac Konopków swą świetność odzyskał dzięki staraniom Janusza Kurtyki, który ulokował w nim archiwum - powiedział Lasota. Historię tworzenia IPN w Krakowie i późniejszego archiwum w Wieliczce wspominał także jego były dyrektor, obecny poseł PiS Ryszard Terlecki. - Janusz był jednym z pierwszych pracowników IPN. Od początku budował jego chwałę i historyczny, naukowy, polityczny i moralny sens. To były czasy piękne, potem zaczęło się gorzej, IPN stał się niezwykle ważną instytucją pamięci historycznej i polityki historycznej, a jednocześnie siał strach - mówił Terlecki. - Mieliśmy przyjaciół, ale też bezlitosnych wrogów. Oni ostatecznie doprowadzili do tego, że w czwartek 8 kwietnia ostatni raz widziałem Janusza - pod gmachem Senatu, który przyjął ustawę o IPN, powstałą w gruncie rzeczy po to, by pozbawić Janusza możliwości ponownego kandydowania - dodał Terlecki. Jak stwierdził: "PO pod presją lobby agentów dawnej bezpieki poddała IPN politycznemu zniszczeniu". Spoglądając na obecnych, Terlecki powiedział jeszcze m.in.: "Odsłaniamy tablicę, a nie widzę rektorów, dziekanów i innych. I to jest smutne, że tak bardzo i tak wiele trzeba zmienić w tym świecie nauki, żeby można było śmiało, odważnie mówić prawdę". - Myślę, że odsłaniając tę tablicę, upominamy się o polską rację stanu. I nie ustąpimy, będziemy odsłaniać tablice, będziemy stawiać pomniki, będziemy pamiętać, nie pozwolimy sobie zabrać tej pamięci, bo to jest część naszej polskiej racji stanu - podsumował Terlecki. O zaletach Janusza Kurtyki jako historyka i prezesa IPN mówił także obecny szef tej instytucji Franciszek Gryciuk. Po uroczystości Zuzanna Kurtyka powiedziała dziennikarzom: "Dla mnie ta chwila jest bardzo ważna, bo upamiętnia mojego męża, który mnóstwo czasu poświęcił IPN-owi. Pamiętam całe dni walki o siedzibę dla archiwum IPN w Krakowie. Wyszło z tego piękne miejsce w Wieliczce i może dobrze się stało, że to nie Kraków, a Wieliczka została wybrana, bo społeczność Wieliczki jest w stanie to docenić". Zuzanna Kurtyka, inicjatorka Stowarzyszenia Katyń 2010, zapowiedziała kultywowanie pamięci ofiar katastrofy. Według niej, "Ci ludzie, którzy zginęli jadąc do Katynia razem z prezydentem, zasłużyli sobie, choćby nawet przez sam fakt takiej martyrologii pewnego rodzaju, żeby ich upamiętniać". - I to jest w tym momencie nasze zadanie. Ja to zadanie na siebie wzięłam, ja to zadanie będę prowadzić, dopóki będę mogła i dopóki starczy mi na to sił - oświadczyła wdowa. Jak wyjaśniła: "Będziemy o tych ludziach pisać, będziemy publikować ich dorobek, będziemy publikować ich prace, ich idee, które nie zostały zrealizowane". - Będziemy walczyć o to, żeby młode pokolenie, szczególnie młodzież, nie zostało zdeprawowane przez panującą modę na znieważanie pamięci narodowej, na znieważanie polskości - zadeklarowała. Pytana, czy pomniki są ważne dla uczczenia pamięci, odparła: "Pomniki są ważne, ale nie tylko pomniki. Budowanie pamięci narodowej jest procesem długofalowym i wymaga bardzo dużego wysiłku. Wymaga też ogromnego zrozumienia tego, co się robi, co się chce zrobić". Odnosząc się do pojawiających się w mediach głosów ze strony Rodzin Katyńskich z Dolnego Śląska, że nazwa Stowarzyszenia Katyń 2010, w którym grupują się rodziny ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, nie jest najwłaściwsza, ponieważ utożsamia zbrodnię katyńską z 1940 r. z katastrofą Tu-154M pod Smoleńskiem, i powinna być zmieniona na Stowarzyszenie Smoleńsk 2010, Zuzanna Kurtyka powiedziała: "Nie potrafię zrozumieć tej argumentacji". Pytana, czy przewiduje zmianę nazwy stowarzyszenia odpowiedziała: "Nic takiego nie przewidujemy". Oceniła, że - według niej - śledztwa w sprawie katastrofy, zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej, to "jeden wielki dramat". - Zarówno ze strony rosyjskiej - brak jakiejkolwiek chęci intensyfikacji i prowadzenia śledztwa, jak również niestety ze strony polskiej - stwierdziła Kurtyka. - Polska prokuratura na ostatnim spotkaniu z rodzinami powiedziała, że widzi w nas sojuszników. Ja niestety nie widzę sojuszników w polskiej prokuraturze wojskowej, a bardzo bym chciała - powiedziała. Pytana o zakres pomocy udzielanej rodzinom ofiar wyjaśniła, iż: "To, co państwo obiecało na początku, to wypłaciło. I na tym cała pomoc się skończyła. Nie wiem, na jaką pomoc jeszcze mogłabym liczyć". Jak dodała, rodziny ofiar w Warszawie zorganizowały sobie pomoc psychologów. - Natomiast w Krakowie radzimy sobie sami - powiedziała. Janusz Kurtyka był historykiem, specjalizował się w historii Polski późnego średniowiecza, był miłośnikiem historii powojennej naszego kraju. Urodził się 13 sierpnia 1960 r., ukończył Wydział Historyczno-Filozoficzny Uniwersytetu Jagiellońskiego i studia doktoranckie w Instytucie Historii PAN, gdzie w 1995 r. obronił rozprawę doktorską. Od 1979 r. działał w opozycji demokratycznej w Krakowie, był m.in. współzałożycielem Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Instytucie Historii UJ i członkiem Komitetu Założycielskiego NZS UJ. W latach 2000-2005 był dyrektorem i organizatorem oddziału IPN w Krakowie, w grudniu 2005 r. został zaprzysiężony na prezesa IPN. Za kadencji Kurtyki IPN koncentrował się na śledztwach ws. zbrodni aparatu władzy z lat 70. i 80. oraz na projektach badawczych dotyczących opozycji z tych lat. W 2006 r. IPN ujawnił teczkę abp. Stanisława Wielgusa, niedoszłego metropolity warszawskiego. W 2007 r. do zadań IPN włączono lustrację osób publicznych, co wywołało szeroką dyskusję o zakresie i głębokości sprawdzania przeszłości lustrowanych. Kontrowersje wzbudzały publikacje IPN m.in. o przeszłości Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Wojciecha Jaruzelskiego (to za kadencji Kurtyki b. szef WRON stanął z oskarżenia IPN przed sądem, wraz z innymi twórcami stanu wojennego). Kurtyka powtarzał, że ujawnianie przeszłości to ustawowe zdanie IPN. Kurtyka wiele razy podkreślał wyjątkowe znaczenie pionu badawczo-edukacyjnego Instytutu, badającego opór Polaków wobec komunizmu oraz wydającego setki publikacji, organizującego wiele wystaw, sesji i konferencji. Za Kurtyki skrócono czas oczekiwania na akta danej osoby z archiwów IPN, w ubiegłym roku było to średnio ok. dwa tygodnie. W kwietniu 2009 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Kurtykę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie Kurtyki i jego współpracowników z IPN wywołało kontrowersje. Na znak protestu przeciwko temu odznaczeniu publicystka "Gazety Wyborczej" Ewa Milewicz zwróciła swoje odznaczenie, przyznane jej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 26. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych. W liście do prezydenta, opublikowanym na łamach "GW" Milewicz, napisała: "Ostatni czas pokazał, że odznaczył Pan ludzi, którzy nie zawahają się użyć teczki do zniszczenia przeciwnika politycznego. I nie używają jej w obronie ofiary. Skoro Lech Wałęsa i ci, którzy się z nim solidaryzują, są nikczemni, a IPN odważny, proszę przyjąć moje odznaczenie". Jak informowały media, odznaczenie przyznane Wacławowi Zawadzkiemu za działalność w Komitecie Obrony Robotników oddała jego córka prof. Wiktoria Śliwowska. Rozważał to również były działacz historycznej Solidarności Władysław Frasyniuk; ostatecznie nie uczynił tego. Szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak wyraził wówczas "żal i ubolewanie, że prezydent włączył się w kampanię wielkiej nienawiści w stosunku do wielu zasłużonych Polaków, którą prowadził Janusz Kurtyka i jego najbliżsi współpracownicy". - To odznaczenia za fałsz i kłamstwa - mówił były prezydent Lech Wałęsa. W czerwcu 2010 Kurtyka został pośmiertnie laureatem Nagrody Kustosza Pamięci Narodowej, którą sam ustanowił. Kurtyka został pochowany 23 kwietnia na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Początkowo miał być pochowany w tworzącym się Panteonie Narodowym w podziemiach kościoła św. Piotra i Pawła. Decyzja ta wzbudziła jednak kontrowersje i została zmieniona. Przewodniczący obywatelskiego komitetu dążącego do utworzenia Panteonu prof. Franciszek Ziejka poinformował przed pogrzebem, iż zwrócił się do metropolity krakowskiego z informacją o zasadach, na podstawie których zmarli mogą tam być chowani. Chodziło m.in. o to, że każda decyzja o pochówku w powstającym Panteonie będzie podejmowana przez jego kapitułę, złożoną z dziewięciu osób: prezydenta Polski, marszałków Sejmu i Senatu, metropolitę krakowskiego, przewodniczącego Episkopatu, prezydenta Krakowa, prezesa PAU, rektora UJ oraz przewodniczącego rady Fundacji. Dwa dni przed pogrzebem IPN poinformował, że plany zostały zmienione i prezes Instytutu zostanie pochowany w alei zasłużonych Cmentarza Rakowickiego.