- Żołnierze antykomunistycznego niepodległościowego powstania to przede wszystkim synowie chłopów i rzemieślnicy, a także młodzi nauczyciele, urzędnicy, leśnicy, oficerowie i podoficerowie rezerwy, czasem oficerowie zawodowi, a nawet maturzyści i gimnazjaliści. Wszystkich ich łączyła niezgoda na komunistyczne rządy i gotowość do walki o wolność, nawet za cenę życia - charakteryzuje członków podziemia antykomunistycznego Wieliczka-Szarkowa, która w swojej najnowszej publikacji opisała losy 33 "żołnierzy wyklętych". Znaleźli się wśród nich zarówno dobrze znani bohaterowie podziemia jak wspomniani już Ciepliński i Szendzielarz, a także rotmistrz Witold Pilecki "Witold", Józef Kuraś "Ogień", Hieronim Dekutowski "Zapora" czy Danuta Siedzikówna "Inka"; oraz mniej znani żołnierze-konspiratorzy, w tym m.in.: Jan Borysewicz "Krysia", Anatol Radziwonik "Olech", Marian Bernaciak "Orlik", Jan Tabortowski "Bruzda" i Kazimierz Kamieński "Huzar". Według autorki, "żołnierzy wyklętych", polskich patriotów, którzy po zakończeniu II wojny światowej nie złożyli broni i, pozostając w konspiracji, dalej prowadzili działalność na rzecz wolnej Polski, można nazwać uczestnikami ostatniego, najdłuższego polskiego powstania. Trwało ono aż 18 lat - ostatni polski partyzant Józef Franczak "Lalek" zginął w obławie SB i ZOMO 21 października 1963 r. Dla "żołnierzy wyklętych" szczególną wymowę miał rozkaz gen. Leopolda Okulickiego z 19 stycznia 1945 r. rozwiązujący Armię Krajową: "Daję wam ostatni rozkaz. Dalszą swą pracę i działalność prowadźcie w duchu pełnej niepodległości państwa i ochrony ludności polskiej przed zagładą. Starajcie się być przewodnikami narodu i realizatorami niepodległego państwa polskiego" - rozkazywał podkomendnym Okulicki. Rozwiązanie największej w Europie podziemnej armii nie oznaczało kresu niepodległościowych dążeń Polaków. "W niepodległościowym podziemiu w 1945 roku przeciwstawiało się komunistycznemu reżimowi w Polsce około 120-180 tysięcy osób, z czego około 13-17 tysięcy walczyło w oddziałach partyzanckich lub bojowych jednostkach dyspozycyjnych. Po amnestii, w latach 1947-1950, w lasach zostało 1,8 tysiąca partyzantów, a po roku 1950 jeszcze 250-400" - wylicza Wieliczka-Szarkowa. Kontynuatorem tradycji akowskiej było powstałe w sierpniu 1945 r. Zrzeszenie "Wolność i Niezawisłość", które objęło zwierzchnictwo nad tysiącami polskich partyzantów prowadzących walkę z sowieckim okupantem. W 1947 r. komuniści ograniczyli działalność niepodległościową WiN, a w kolejnych latach wykonano wyroki na przywódcach tej organizacji. Na pamiątkę egzekucji ppłk. Łukasza Cieplińskiego "Pługa" i jego bliskich współpracowników z IV Zarządu WiN 1 marca 1951 r. ustanowiono w 2011 r. nowe narodowe święto - Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Poza WiN, walkę z wrogim ustrojem prowadzili także żołnierze wywodzący się z innych struktur konspiracyjnych. Byli wśród nich członkowie m.in. Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWP). Ich wspólnym celem było wyzwolenie Polski spod obcej okupacji. Droga do osiągnięcia celu prowadziła poprzez zbrojną walkę z komunistami. "Żołnierze wyklęci" organizowali akcje bojowe w wyniku których, według szacunków przytoczonych przez Wieliczkę-Szarkową, zginęło ok. 12 tys. funkcjonariuszy UB, MO, ORMO oraz żołnierzy KBW i WP, 10 tys. członków komunistycznej partii oraz agentów bezpieki, a także tysiąc enkawudzistów. Nierówna walka z przedstawicielami nowej władzy kosztowała życie ponad 8,5 tys. ludzi podziemia. Aż 79 tys. "wyklętych" zostało aresztowanych - 5 tys. z nich w latach 1944-1956 skazano na karę śmierci (egzekucje wykonano na ponad połowie). Polskich patriotów skazywano na śmierć m.in. na podstawie dekretu z 31 sierpnia 1944 r. "O wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego". Mimo grożących kar za działalność konspiracyjną żołnierze podziemia - tłumaczy Wieliczka-Szarkowa - nie poszli na żaden kompromis i zapłacili za to cenę najwyższą. "Ich rozstrzelane i pohańbione ciała wystawiano na ulicach, aby krzyczały, że taki będzie koniec każdego, kto odważy się marzyć o wolnej Polsce" - pisze autorka. Przez wiele powojennych lat polscy partyzanci "żyli prawem wilka". Za przeciwstawianie się reżimowi zostali "wyklęci", wyjęci spod prawa. Propaganda komunistyczna przedstawiała ich jako przestępców, wrogów państwa polskiego. - Nie jesteśmy żadną +bandą+, jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. Niejeden z waszych ojców i braci jest z nami" - mówił do żołnierzy mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko" w marcu 1946 r. Choć w latach 50. XX w. walka o kształt nowej Polski osłabła wskutek śmierci czołowych przywódców konspiracji, zbrojne podziemie kontynuowało swój opór wobec komunistycznej dyktatury. Wielu "wyklętych" nie skorzystało z amnestii ogłoszonej przez władze w 1956 r. Symbolem niezłomnej postawy jest ostatni partyzant Rzeczypospolitej, który zginął z bronią w ręku 18 lat po wojnie. Wielu innych członków podziemia opuściło komunistyczne więzienia jeszcze później. Rekordzistą był Andrzej Kiszka "Dąb" z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), zwolniony dopiero w 1971 r., za rządów Edwarda Gierka. Książkę kończy apel autorki o uczczenie pamięci uczestników walk o niepodległość w latach 1945-1963 poprzez zbudowanie Pomnika Żołnierzy Wyklętych. Publikacja "Żołnierze Wyklęci. Niezłomni bohaterowie" została wydana nakładem wydawnictwa AA.