- Jesteśmy miastem turystycznym, więc każda minuta, w której się mówi o Wieliczce, jest dla nas niesamowitą promocją i umocnieniem marki - powiedział burmistrz miasta Artur Kozioł. Dlatego - jego zdaniem - nie ma znaczenia fakt, że podczas Mistrzostw Europy w piłce nożnej do Wieliczki nie przyjechało dużo włoskich kibiców. - Włosi są dużym rynkiem turystycznym, także w turystyce pielgrzymkowej, więc najważniejsze, że mogliśmy ich zapraszać i mówić o Wieliczce i kopalni soli; potem będziemy oceniać efekty - dodał burmistrz. Według niego, na promocję zapracowały zarówno informacje o pobycie włoskich piłkarzy i przekazanych im pamiątkach z soli kamiennej (buty, drzewko szczęścia i rzeźba kopalnianego ducha Skarbnika), jak i o największej na świecie lazanii, malowidle 3D "Podziemny świat" na wielickim Rynku, a także - zadowolenie gości z pobytu. Własne wydatki na promocję Wieliczka szacuje na ok. 100 tys. zł. "Nie są to kwoty, których nie moglibyśmy wydać na Święto Wieliczki czy na inną tego typu imprezę. Z drugiej strony na pewno nie byłoby nas stać na taką reklamę, jaką uzyskaliśmy za darmo" - uważa burmistrz. Pozostałe inwestycje w mieście - jak modernizacja torów kolejowych, w czym gmina współuczestniczyła, malowidło na rynku czy budowa fontanny w parku - miały charakter trwały i były realizowane niezależnie od Euro 2012. "Musimy chronić turystyczny charakter miasta. Z pustego dotąd Rynku Górnego z automatu fotograficznego przy malowidle 3D wysyłanych jest obecnie 300 maili dziennie" - podkreśla Artur Kozioł. Jednocześnie wskazuje na inny, niematerialny sukces Wieliczki. "Naszym sukcesem było to, że postawiliśmy na mieszkańców i w naszej strefie kibicowania gościło 40 tys. osób; radość i wspólnota, manifestujące się podczas oglądania transmisji to było coś fantastycznego" - uważa Kozioł. Wskazuje również na duchowe wątki pobytu włoskiej reprezentacji, których wyrazem były pielgrzymki trenera piłkarskiej reprezentacji Włoch Cesare Prandellego. Po awansie do ćwierćfinału Prandelli z innymi członkami sztabu trenerskiego udał się w nocy do klasztoru kamedułów na krakowskich Bielanach. Gdy jego zespół dostał się do półfinału - odwiedził Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach. Po awansie do finału udał się do Sanktuarium Najświętszej Rodziny w Krakowie-Bieżanowie. W przypadku zdobycia mistrzostwa Europy przez Włochów brana była pod uwagę "pielgrzymka" do kaplicy św. Kingi w kopalni soli. Początkowo wielicki magistrat omyłkowo podawał, iż pierwszą pielgrzymkę odbył do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. "Było to spowodowane tajemniczością tych nocnych, kameralnych wypraw" - wyjaśniła PAP Magdalena Golonka z wielickiego magistratu. "Włosi od samego początku podkreślali związki duchowe z Krakowem, z Łagiewnikami, odbywali pielgrzymki. Dlatego na pożegnanie postanowiliśmy im wręczyć jako pamiątki medale Jana Pawła II, który był związany z Krakowem i Rzymem" - powiedział Kozioł. "Niektórzy mówią, że to będą trasy przyszłych pielgrzymek: Wieliczka - Łagiewniki, Wieliczka - Kameduli... Zobaczymy" - dodał burmistrz. Niezwykłą rolę promocji dzięki włoskiej reprezentacji na ME-2012 podkreśla też dyrektor zarządzający hotelu Turówka Andrzej Nawrocki. W hotelu pozostał jeszcze baner ze zdjęciem reprezentacji z podpisami wszystkich piłkarzy. Nie wiadomo, czy zostanie tu na stałe, bo jest własnością strony włoskiej; wiadomo że Włosi byli zadowoleni z prawie miesięcznego pobytu w hotelu. Na efekty popularyzacji Wieliczki liczy także Kopalnia Soli Wieliczka. W ubiegłym roku Kopalnię odwiedziło 1 mln 61 tys. turystów, z czego ponad połowa (52 proc.) przyjechała z zagranicy. Włosi byli na czwartym miejscu pod względem liczebności (36,3 tys. osób).