- To wszystko trwało ledwie dziesięć minut - załamuje dłonie Jadwiga Rejdych z Alwerni. Rok temu wyremontowała dach, którego jeszcze nie spłaciła. Razem z fragmentem ściany zerwał go wiatr. Podczas wichury ucierpiało wiele domów. Poprzewracane płoty i słupy, zerwane dachy i roztrzaskujący się o maski samochodów ogromny grad - to wszystko dzieło nawałnicy. Najgorzej było w gminach Alwernia i Babice. - Najpierw nad domem zobaczyłem kolorowe chmury. A potem nagle zaczął padać grad i zrobiło się prawie biało. Wichura zwaliła nam na płot i bramę drzewo. Obawiamy się, że pobliska rzeka Simotka może wylać - mówi Dariusz Tomasiczek z Regulic. Razem z rodzina i znajomymi przez kilka godzin usuwali zagradzające przejazd drzewo. Nieopodal, w domu Anny Mazur i Eweliny Ślusarczyk wichura zerwała fragment dachu. Woda wlewała się dziurami do mieszkania. - Rąbało gradem strasznie - kręci z niedowierzaniem głową Waldemar Brzózka. Na jego podwórku wiatr przewrócił drzewo na stodołę. - Tego się nie da opisać - płacze Bogusława Warchoł, która podczas wichury była w domu z wnuczkami. Nic im się nie stało, natomiast dach w domu młodszego pokolenia - Agnieszki i Tomasza Łukasik wylądował daleko za ogrodzeniem. Strażacy nadal pomagają usuwać skutki nawałnicy. W akcji uczestniczy ich blisko 130. E