Zdjęcie uśmiechniętego samorządowca oglądającego marynarkę we wnętrzu reklamowanego sklepu ukazało się w piątek na jednej z kolumn sądeckiego wydania gazety. - To nieetyczne - nie ma wątpliwości prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak. - Prawo tego nie zakazuje. Jednak obecność osoby pełniącej taką funkcję w reklamie jest dwuznaczna. Takie postępowanie łamie pewne standardy - podkreśla. Nowak uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie, czy wyciągnie konsekwencje wobec swego podwładnego. - Na pewno porozmawiam z nim na ten temat - ucina. Jerzy Gwiżdż nie chciał rozmawiać z dziennikarzem gazety na temat swojego występu w reklamie. Z sekretariatu sądeckiego urzędu miasta wysłał za to dwa faksy. "Nie wyraziłem zgody na używanie mojego wizerunku do jakiejkolwiek płatnej reklamy sklepu" - oświadczył w pierwszym piśmie. Drugie jest kopią napisanych odręcznie przeprosin, podpisanych imieniem i nazwiskiem właścicielki reklamowanego sklepu. Można w nich przeczytać m.in.: "Uprzejmie przepraszam, że nadużyłam Twojego zaufania, ale uznałam, że nasza długoletnia znajomość uprawnia mnie do zamieszczenia bez rozmowy z Tobą fotografii w Gazecie Krakowskiej". Czy właścicielka sklepu faktycznie wykorzystała zdjęcie Gwiżdża bez jego wiedzy? We wtorek zapytaliśmy ją drogą elektroniczną, czy wie, kto jest na zdjęciu reklamowym, które zleciła do publikacji. Otrzymaliśmy jednoznaczną odpowiedź, że tak. Właścicielka sklepu poinformowała także, że Jerzy Gwiżdż wyraził zgodę na publikację. Wczoraj nie chciała rozmawiać z nami na ten temat. Czy grożą jej konsekwencje prawne, jeżeli faktycznie bez zgody wykorzystała komercyjnie zdjęcie urzędnika samorządowego? Tylko wtedy, jeżeli wiceprezydent zdecydowałby się wystąpić na drogę sądową. Mógłby dowodzić, że w ten sposób został naruszony jego wizerunek jako osoby zaufania publicznego. Nie istnieją przepisy, które zakazywałyby samorządowcom występowania w reklamach. Eksperci są jednak zgodni: to zachowanie nieetyczne, łamiące zasady dobrego rządzenia oraz standardy równego traktowania mieszkańców przez lokalne władze. - Jestem przeciwko występowaniu polityków w reklamach czy kampaniach innych niż społeczne - mówi dr Rafał Matyja, publicysta i politolog, pracownik Wydziału Studiów Politycznych sądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu. - Ludzie, którzy mają wpływ na sprawy lokalne powinni zachowywać się w taki sposób, żeby każdy przedsiębiorca w mieście miał poczucie, że jest przez władze traktowany tak samo. W podobnym tonie wypowiada się Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego: - Pracownik samorządowy powinien unikać sytuacji, mogących postawić go w sytuacji konfliktu interesów. Występując w reklamie naraża się na zarzut podważania zaufania społecznego. Departament prawny Urzędu Wojewódzkiego precyzuje, że urzędnik samorządowy może natomiast bez obaw wystąpić w reklamach promujących np. uroki turystyczne jego miasta, ale nie może pobierać za to pobrać żadnego wynagrodzenia. Tego rodzaju reklama nie może też być sponsorowana przez firmę, która dzięki temu mogłaby uzyskać jakiekolwiek korzyści w kontaktach z urzędem samorządowym.