- Jak było ciepło, to jeszcze pół biedy. Ale teraz zima, niby mrozów wielkich nie ma, ale wieje, czasem pada mokry śnieg i jest nieprzyjemnie. Jakie te wiaty były, to były - czasem dziurawe - ale zawsze trochę chroniły. No i można było usiąść - mówi mieszkanka Klimontowa. Uratowali tylko jedną wiatę W tej miejscowości ostała się tylko jedna wiata przystankowa. Stoi na końcu wsi od strony Ostrowa. - Gdy firma zaczynała remont, chciała ją zdemontować tak, jak pozostałe. Jednak ludzie się na to nie zgodzili. Powiedzieli, że to oni się na nią składali i jest to ich własność. Dlatego udało się ją uratować - mówią osoby mieszkające nieopodal przystanku Grzegorz Cichy. Jednak wiata i tak nie spełnia praktycznie swojej roli. Stoi bowiem w miejscu dawnego przystanku, tymczasem nowy - po remoncie - ze względów bezpieczeństwa, został ulokowany kilkadziesiąt metrów dalej. - Przestawilibyśmy ją, ale nie wiemy, czy nam wolno - mówią mieszkańcy wsi. Inne wiaty z drogi zniknęły. Tak stało się również na odcinku przebiegającym przez gminę Koniusza. Inwestycja musi zostać zakończona - Wszystkie były własnością gminy, bo myśmy je przejęli i w większości zostały przez nas wyremontowane. Te, które były zniszczone, pozwoliliśmy zabrać wykonawcy. Pozostałe zamontowaliśmy przy innych drogach - tłumaczy wójt Wiesław Rudek. Przyznaje, że i do niego docierają głosy mieszkańców, skarżących się na brak budek przystankowych. Twierdzi, że nie dziwi się temu niezadowoleniu, ale w tej chwili niewiele może zdziałać. - Dopóki inwestycja nie zostanie zakończona i odebrana, nie postawimy przy drodze żadnego przystanku - mówi. Identyczne stanowisko zajmuje wójt Kocmyrzowa-Luborzycy Marek Jamborski. - Droga w tej chwili jest terenem budowy i jako taka została przekazana na czas inwestycji wykonawcy. Dopiero gdy on odda drogę właścicielowi, my będziemy mogli cokolwiek zrobić. Dotyczy to nie tylko przystanków, ale też chodników itp. - podkreśla. To może trochę potrwać O ile jednak w gminie Kocmyrzów do zrobienia pozostało jeszcze sporo, to na odcinkach przebiegających przez gminy Koniusza i Proszowice, przebudowa jest praktycznie ukończona. - Niezależnie od tego, ile gdzie zostało do zrobienia, jest to jedno zadanie i będzie oddawane w całości - mówi z kolei wójt Rudek. Wszystko wskazuje na to, że nowe wiaty między Krakowem, Proszowicami i Ostrowem pojawią się dopiero po zakończeniu modernizacji. A kiedy to nastąpi, trudno przewidzieć. Jak informowali reporterzy "Dziennika Polskiego" w ubiegłym tygodniu, główny wykonawca przebudowy - krakowski Budostal-5 - ogłosił upadłość i Zarząd Dróg Wojewódzkich szuka w tej chwili drogi wyjścia z kłopotu. W każdym razie stare wiaty raczej już nie wrócą. - Droga jest nowa i przystanki też powinny być nowe. Stare już by do niej nie pasowały - uważa burmistrz Proszowic Jan Makowski. Być może samorządy gminne dojdą do porozumienia i na całej długości pojawią się przystanki jednego typu. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy to nastąpi a tymczasem meteorolodzy zapowiadają nadejście wyjątkowo spóźnionej w tym roku zimy. Aleksander Gąciarz proszowicki@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Tylko tysiąc złotych kary za katastrofę na Wielopolu Samochody zablokują ulice miasta Starsi stróże prawa idą na emeryturę