Za sprawą nowo otwartego muzeum w krakowskiej Fabryce Schindlera można przynajmniej spróbować sobie te doświadczenia wyobrazić. Stała ekspozycja, uruchomiona w dawnej fabryce nosi nazwę "Kraków - czas okupacji 1939-1945" i czynna jest od 11 czerwca. Wystawa została urządzona w dawnym budynku Fabryki Naczyń Emaliowanych, której właścicielem w czasie II wojny światowej był niemiecki przemysłowiec Oscar Schindler. W swoim zakładzie zatrudniał głównie ratowanych przez siebie Żydów. Wystawa w bardzo sugestywny sposób przenosi w przestrzeń dawnego Krakowa, pokazując miasto w okresie niemieckiej okupacji. Często są to ulice i miejsca, które bardzo dobrze znamy. Dlatego tym większe wrażenie wywiera widok codziennego życia, jakie się tam toczyło, tak odmiennego od dzisiejszego. Za sprawą tysięcy starych zdjęć i filmów odtwarzamy sobie obraz Krakowa w momencie zmian, które nieuchronnie następowały wraz z nastaniem wojny i ostatecznie przeobraziły miasto. Można powiedzieć, że wędrując po wystawie "wkraczamy" wręcz w toczące się w tym okresie życie. Jesteśmy w centrum tego, co dzieje się na ulicach, zaglądamy do mieszkań i spacerujemy po dworcu kolejowym, odwiedzamy fryzjera i fotografa... Wrażenie potęgują dźwięki miasta, odgłosy rozmów, a także powierzchnie ścian, w całości wypełnione powiększonymi starymi fotografiami, z których spoglądają naturalnej wielkości ludzie. Nawet zapach, pewnie ze względu na otaczające nas autentyczne przedmioty, wydaje się być takim, jak wtedy. Wrażenie robią nie tylko wnętrza, w których zatrzymał się czas, ale również nagrane na filmach relacje świadków tamtych wydarzeń. Oglądamy zarówno oficjalne dokumenty, autentyczne mapy, jak i prywatne dzienniki zwykłych ludzi - w tym na przykład zapiski ośmioletniego Romana Polańskiego, czy kilkuletniej Romy Ligockiej. A jednym z mocniejszych doświadczeń jest znalezienie się w klaustrofobicznej, ciemnej piwnicy, gdzie wszystkie sprzęty oraz niedbale zaścielone łóżka świadczą o tym, że "mieszka" w tym pomieszczeniu kilka osób. Spacer przez wystawę zaczyna się w zakładzie fotograficznym, gdzie zasiadając przy prawdziwym fotoplastykonie oglądamy Kraków tuż przed wybuchem II wojny światowej. Ale czuć tu już narastające napięcie - zbliża się wrzesień. Dalsze sale prowadzą nas przez kolejne lata wojny, a wraz z nimi odwiedzamy coraz to nowe miejsca i wchodzimy w poszczególne sfery życia mieszkańców. Przyglądamy się zarówno temu, co robią Polacy, zamknięci za murem getta Żydzi, jak i rezydujący na Wawelu Niemcy. Porównanie jest porażające. Część ekspozycji poświęcona jest także Oscarowi Schindlerowi, który jako właściciel fabryki uratował w czasie wojny ponad tysiąc osób. Jego gabinet można oglądać niemal w niezmienionym stanie. Warto też zwrócić uwagę na poświęconą mu oryginalną instalację. Ekspozycja świetnie łączy opowiadanie o przeszłości z kanonami nowoczesnego muzeum. Jest interaktywna, a także multimedialna - w żadnym wypadku nie ogranicza się do przekazywania informacji jedynie za pomocą suchych opisów. Bez problemu można przyjść tam również z dzieckiem, które przy okazji poznawania przeszłości, zapewne zafascynowane będzie możliwością własnoręcznego odbicia pamiątkowych pieczątek, czy odkrywaniem nowych zakamarków "ulicy". Ścieżka przez wystawę bowiem odbiega od stereotypu - pełna jest zaułków, zakrętów i schodów, jak w prawdziwym mieście. Na wystawie można spędzić kilka godzin, wcale się przy tym nie nudząc, a ilość informacji i wrażeń, które pozostają, jest ogromna. To muzeum nie należy do tych, o których zapomina się zaraz przy wyjściu. Pewnie nawet osoby dobrze znające Kraków po zwiedzeniu wystawy nieco inaczej spojrzą na miasto. Paulina Wilk