- Wystąpiliśmy o koncesję na rozpoznanie złoża - powiedział nam Marian Kostembski z Kopexu. - Potem złożymy wniosek o koncesję na wydobycie węgla i mam nadzieję, że ją uzyskamy - dodał. Katowicki potentat bada złoża węgla kamiennego na terenie Włosienicy, Polanki Wielkiej, Przeciszowa, Łowiczek, Zatora i Poręby Wielkiej. Już w latach 70. i 80. XX wieku wykonano tu pierwsze odwierty. Odkryto wtedy duże pokłady węgla kamiennego. Złoże znajduje się na głębokości około 500 m. Specjaliści oceniają, że węgla starczy nawet na 40 lat. - Chcemy zbudować tani zakład produkcyjny. Bez szybów, które są bardzo kosztowne - tłumaczy Marian Kostempski. Będzie węgiel, będą miejsca pracy Małopolskimi terenami zainteresowała się także australijska firma Linc Energy. Jeśli trafi na węgiel, zbuduje w Spytkowicach kopalnię, co oznacza setki, jeśli nie tysiące nowych miejsc pracy. Szanse na to, że odwierty przyniosą sukces, są wielkie. Na terenie gminy przed II wojną światową były prowadzone badania geologiczne. Już wtedy wykonano 20 odwiertów. Potwierdziły, że pod ziemią znajdują się pokłady węgla. Także ta firma uzyskała koncesję na prace badawcze. Ma osiem miesięcy na to, aby rozpocząć badania na obszarze 216 km kw. To teren Oświęcimia, Zatora, Osieka, Polanki Wielkiej, Przeciszowa, Kęt, Spytkowic, Wieprza, Brzeźnicy, Skawiny, Czernichowa, Tomic, Liszek i Brzeszcz. - To nie jest tak, że przekopią połowę Małopolski - mówi Halina Góra. - Zaczynają u nas. Gdyby niczego nie znaleźli przeniosą się na następny obszar. My jednak mamy pokłady węgla, więc pewnie na Spytkowcach zakończą - dodaje z nadzieją. Jeśli nic się nie zmieni za trzy lata "stanie" tu kopalnia. Jedni się cieszą, inni boją Zdania samorządowców i mieszkańców na temat jej budowy są podzielone. Jedni mówią, że powstanie kopalni będzie się wiązało tylko ze wstrząsami i pękaniem ścian w domach, inni twierdzą, że wreszcie będzie zakład, który zapewni stałą i dobrze płatną pracę. - Teraz trzeba daleko dojeżdżać do roboty - mówi Przemysław Górecki, którego dom znajduje się około 500 m od planowanej przed wojną kopalni. - Powinniśmy trzymać kciuki za powodzenie prac, bo może właśnie idzie do nas dobrobyt - dodaje. Nie ma powodów do paniki? Aż tak optymistycznie do inwestycji nie jest nastawiona spora grupa mieszkańców. - Już mamy protesty - mówi Zbigniew Biernat, burmistrz Zatora. Podkreśla też, że tereny te powinny pozostać atrakcyjne dla tych, którzy chcą tu osiąść i wypoczywać na łonie natury. Urzędnicy gminy Oświęcim twierdzą, że nie ma powodów do paniki. - Nie zostały podjęte żadne ostateczne decyzje. Na razie firma ma tylko zgodę na odwierty - zapewnia Agata Wiśniowska, zastępca wójta gminy Oświęcim. Ewelina Żebrak, Monika Pawłowska Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Próbują pozbyć się długu Zerowa wysokość gminnego zadłużenia Samorządowcy nie chcą likwidacji sądu