W warszawskim sądzie, przed którym świadek miał zeznawać w drodze pomocy prawnej, powiedziano gazecie, że prośba z Krakowa została spełniona, przesłuchano bowiem dwie z trzech wymienionych we wniosku osób. Do przesłuchania trzeciej nie doszło zaś prawdopodobnie dlatego, że zmieniła adres. Tymczasem krakowski sąd co jakiś czas wysyła pisma z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Efekt jest taki, że proces, który mógł zakończyć się po kilku rozprawach, trwa już prawie dwa lata. Nieprzesłuchany świadek to producent wartego około 850 złotych programu do podróżowania, który poseł ściągnął z internetu - zaznacza gazeta. Więcej o tej sprawie w publikacji "Dziennika Polskiego".