Ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, jaki to jest skarb - denerwuje się architekt Józef Dutkiewicz, syn nieżyjącego wojewódzkiego konserwatora zabytków, jednego z inicjatorów skansenu. To właśnie Józef Edward Dutkiewicz (senior) przeniósł w latach 1948-49 XVI-wieczny kościół z Komorowic do Krakowa, na Wolę Justowską. Wybór był nieprzypadkowy - kościół był unikatem, doskonale wpisał się w sąsiedztwo Lasu Wolskiego i rezerwatu Panieńskie Skały. Miejsce o wyjątkowej urodzie i wartości, o które teraz toczy się spór, to także kilka niezabudowanych działek, w świetnej lokalizacji, mierzących ok. 1,5 hektara. Likwidacja stanie się faktem? Utworzenie skansenu, w którym kolejno umieszczono drewnianą karczmę z Pasieki, spichlerz z Trzyciąża oraz spichlerz z Soboniowic, umożliwiło w 1951 roku powołanie parafii. Dziś ta sama parafia domaga się wykreślenia skansenu z rejestru zabytków. Uzasadniając swój wniosek tym, że najważniejszy jego element - drewniana świątynia, już nie istnieje. Kościół z Komorowic spłonął w wyniku podpalenia w 1978 roku. Taki sam los spotkał jego wierną rekonstrukcję, którą zniszczył pożar w roku 2002. Parafianie, którzy działają wspólnie z ks. proboszczem Romanem Łędzkim, utrzymują, że nie chcą przeżyć ponownej utraty swego kościoła. Uczestniczą w staraniach o rozpoczęcie w tym miejscu budowy nowego - większego, murowanego, częściowo obłożonego drewnem. "Parafia potrzebuje większego kościoła" - Nie ma tutaj żadnego skansenu. To fikcja, a my męczymy się w ciężkich warunkach - mówi ks. proboszcz Roman Łędzki. Dodaje, że parafia potrzebuje większego kościoła. Powinna być też murowana plebania oraz parking, bo wierni na msze święte przyjeżdżają dziś samochodami. - To jest sprawa parafii. Więcej argumentów przedstawimy w sądzie - stwierdza proboszcz. Nie zgadza się z tym Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa: - Idea skansenu zrodziła się w 1927 r. Został utworzony po wojnie na terenie Skarbu Państwa. Ponieważ parafia przejęła ziemię i zabytek, powinna o nie dbać - komentuje. Przypomina, że po obu pożarach okazało się, iż w hydrantach nie było wody, a drewniana świątynia dla celów konserwacji została nasmarowana ropą. Teraz wniosek o wykreślenie skansenu jest - jego zdaniem - następstwem tych zaniedbań. To walka o tożsamość miejsca, nie z Kościołem - Nie walczymy z Kościołem czy parafią. To jest walka o tożsamość tego miejsca, ważnego dla całego Krakowa - dodaje Józef Dutkiewicz. Pomysł wykreślenia skansenu z rejestru negatywnie ocenił obecny wojewódzki konserwator zabytków: - Oczywiście, w naszej opinii utrzymanie w rejestrze zespołu zabudowy drewnianej jest jak najbardziej pożądane - mówi Jacek Chrząszczewski, zastępca małopolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby ponowne umieszczenie w tym miejscu drewnianego kościoła. Urząd proponował np. kościół z Jasiennej, który obecnie jest złożony i gotowy do przekazania. Pomysłów na wyjście z konfliktu było kilka Był także pomysł budowy dwóch kościołów: drewnianego w skansenie, a betonowego na innej działce. W obronie skansenu stanęły także Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa oraz Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Na wykreślenie zespołu zabudowy drewnianej na Woli Justowskiej z rejestru zabytków nie zgodził się minister kultury. Od jego decyzji parafia odwołała się do sądu administracyjnego. Jutro odbędzie się rozprawa. Paulina Polak paulina.polak@dziennik.krakow.pl Uciekali przed gazem Brawa dla bohaterów Problem tkwił w kluczu