Remont zbliża się ku końcowi. Wiszą już nowe wagoniki, pierwszy kurs odbędzie się za dwa miesiące. Tymczasem krakowski sąd dopiero wczoraj zajął protestami ekologów w sprawie inwestycji. Operacja wieszania nowych wagoników rozpoczęła się w poniedziałek. Najpierw śmigłowiec przetransportował dwa z nich na Myślenickie Turnie. Przy okazji przewieziono tam transformatory i inne potrzebne elementy. Wczoraj rozpoczęło się wieszanie wagoników przy dolnej stacji kolejki w Kuźnicach. Dostarczył je na miejsce samochód ciężarowy. Następnie za pomocą dźwigu ściągnięto wagoniki z auta i zainstalowano na specjalnych zaczepach. Teraz budowlańcom zostało jeszcze naciągnięcie lin, które już czekają zamontowane na podporach. Tymczasem wczoraj w Krakowie, przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym, rozegrał się kolejny akt tragifarsy, która swój początek ma w 2004 roku. Wtedy to Pracownia na rzecz Wszystkich Istot z Bystrej k. Bielska Białej, Grupa Krakowska Federacji Zielonych i kilka innych organizacji ekologicznych oprotestowało plany remontu i rozbudowy kolejki. Ekolodzy twierdzili, że tłumy turystów, jakie pojawią się na Kasprowym Wierchu po oddaniu do użytku nowej kolejki (jej przepustowość ma wzrosnąć dwukrotnie, do 360 osób na godzinę), zadepczą tatrzańską przyrodę. W tej sprawie najpierw nie popisało się Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Nowym Sączu, które skargi ekologów przetrzymało przez dwa lata, zamiast przesłać je do krakowskiego WSA. W efekcie ekolodzy przekazali sprawę bezpośrednio Komisji Europejskiej, choć dopiero wczoraj miała być rozpoznawana przez sąd. W tym czasie wydano pozwolenie na budowę, prace ruszyły. Teraz są na ukończeniu. Wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny wyroku nie wydał - sprawa została odroczona z powodu braków formalnych we wnioskach ekologów. Nowego terminu rozprawy nie wyznaczono. Remont kolejki na Kasprowy Wierch kosztować ma ok. 60 milionów zł. Prowadzi go szwajcarska firma Garaventta.