Nie mogą już znieść huku maszyn i hałasu powodowanego przez ciężarówki transportujące kamień. - Normalnie tu jest jeszcze głośniej niż dzisiaj. W ogrodzie nie da się usiąść. Nawet w weekend prowadzone jest wydobycie! - denerwuje się Marek Furlaga. Sąsiedztwo kamieniołomu, który działa tu od lat, jest coraz bardziej uciążliwe dla mieszkańców. Ludzie narzekają nie tylko na hałas. Męczy ich duże zapylenie okolicy i błoto na ulicach. Twierdzą, że kierowcy ciężarówek nie myją kół samochodów, zanim wyjadą poza zakład i cały brud wywożą na zewnątrz. Mieszkańcy się skarżą - Proszę popatrzeć, jak wygląda samochód, który tu stoi. Jest cały brudny. To zapylenie jest już nie do zniesienia, a przez ten hałas myśli nie można zebrać - narzeka Sabina Furlaga. Wtóruje jej sąsiadka, która także ma już dość sąsiedztwa kamieniołomu. Miejscowi przyznają, że ta nierówna walka trwa od lat. Jakiś czas temu władze kopalni zobowiązały się do podjęcia działań, które miały ograniczyć uciążliwości odczuwane przez mieszkańców. Podniesiony został wał, a na nim nasadzona zieleń. Spora jej część to - jak twierdzą ludzie - samosiejki. Kopalnia zakupiła specjalną myjkę do mycia kół w ciężarówkach. Sąsiedztwo coraz bardziej uciążliwe - Nie wszystko zostało zrobione. Załadownia miała być z tyłu, a nie jest! - przekonuje Jerzy Gąsiorowski. - Badania natężenia hałasu były robione kilka lat temu. Mieli ograniczyć hałas, ale do dziś niewiele się zmieniło. Zakład pracuje 16 godzin na dobę, a ostatnio także w soboty i niedzielę. Nawet w weekend nie da się we własnym domu odpocząć - załamują ręce mieszkańcy. Prezes Iwona Wielgosz przyznaje, że musi nadgonić produkcję. Z powodu awarii zakład ma opóźnienia w realizacji zamówień. Stąd decyzja, że wydobycie będzie prowadzone nawet w niedzielę. Taka sytuacja ma potrwać tylko do końca tego miesiąca. Montaż ekranów technicznie niemożliwy? - Rozumiem, że mieszkańcy odczuwają uciążliwości związane z funkcjonowaniem kopalni. Sama nie chciałabym tu mieszkać. Ale nie zamknę zakładu. Proszę mi podpowiedzieć, co mogę zrobić, żeby te uciążliwości były mniejsze - podkreśla prezes Iwona Wielgosz. Jej zdaniem, montaż ekranów akustycznych jest technicznie niemożliwy. Poza tym to zbyt kosztowne rozwiązanie. Zapewnia, że wychodząc naprzeciw mieszkańcom zleci jednak specjalistom opracowanie innych rozwiązań. - Spróbujemy wyeliminować ten hałas. Zsypy będą gumowane - dodaje pani prezes. Jeżeli doraźne działania nie pomogą, kopalnia zastanowi się nad podniesieniem wału ochronnego jeszcze od 2 metry. Eliza Jarguz eliza.jarguz@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Pocierpią, zanim zobaczą atrakcje Czy fani Scorpions zablokują miasto? Protest rodziców w Cichem