Tarnowskie seminarium znajduje się na pierwszym miejscu w kraju pod względem liczby powołań, a - co ciekawe - dawna stolica, Kraków, plasuje się tuż za nim - donosi w swoim dzisiejszym wydaniu "Polska. Gazeta Krakowska". Liczba osób pragnących przywdziać habit maleje z każdym rokiem. W tym roku jest ich tylko 600. Tak zły wynik odnotowano tylko za Gierka. Wyjątkiem w statystykach jest tylko Kraków, w którym egzaminy w seminarium na pierwszy rok zdało 49 osób. To ponad 20 procent więcej niz w roku ubiegłym - donosi gazeta. Z tak świetnej - pod tym względem - lokaty krakowskiego seminarium cieszy się rzecznik tutejszej kurii ksiądz Robert Nęcek. Biorąc pod uwagę fakt, że rosnący w siłę kryzys powołań dotknął przed rokiem także Kraków, tegoroczny wynik przedstawia się tym bardziej imponująco. Jakie podjęto kroki, aby ratować sytuację? Rektorat uspokajał, że nie ma nieszczęścia, ale zakonnicy zaczęli działać. By zminimalizować spadek, angażowali wiele sił w tzw. powołaniówki - wyjaśnia dziennik. Jak wobec tego wyjaśnić tegoroczny sukces Krakowa? - Powołanie to kwestie pozaludzkie. Może po prostu Bóg uśmiechnął się do Małopolski - konkluduje ksiądz Robert Nęcek. I dodaje także, że można dopatrzyć się również społecznych powodów takiego obrotu sprawy. - Nasz region ma jeden z najniższych wskaźników rozwodów. Silna rodzina to podstawa do formacji duchowej - podsumowuje rzecznik. Dobrą pozycję w czołówce - zresztą tradycyjnie - utrzymał też Tarnów, który od wielu lat zajmuje I-II lokatę w rankingu liczby powołań w całej Polsce.