Spodziewano się większego zainteresowania, ale ostatecznie zgłosiła się tylko jedna firma, która chciałaby obsługiwać tramwaj wodny na Wiśle. Teraz będą z nią prowadzone negocjacje dotyczące m.in. cen biletów. 800 tysięcy złotych kosztowały cztery pierwsze przystanki dla "nowego środka transportu", czyli przyszłego krakowskiego wodnego tramwaju, który ma kursować po Wiśle. Powstały w Tyńcu przy klasztorze Benedyktynów, w sąsiedztwie toru kajakarstwa górskiego, w rejonie Galerii Kazimierz oraz przy moście Kotlarskim. W każdym z tych miejsc znajduje się nabrzeże cumownicze, ustawiono pachołki do cumowania, peron dla pasażerów, ławki, powstał także chodnik łączący przystanek z istniejącymi ciągami pieszymi. Odległość między skrajnymi przystankami wynosi około 10 kilometrów i to daje już możliwość uruchomienia tramwaju. Tego typu usług nie ma nie tylko w naszym regionie, ale nawet w Polsce. W niektórych miastach są stałe rejsy, ale nie ma masowych przewozów, czyli takiej komunikacji, jaka, w założeniu, miałby powstać w Krakowie. Kilka tygodni temu Zarząd Infrastruktury Sportowej rozpoczął więc poszukiwania firmy, która zorganizuje komunikację wodną po Wiśle. - Nadeszła tylko jedna oferta, choć spodziewaliśmy się więcej, ponieważ mieliśmy szczegółowe pytania także od innych operatorów - powiedziała nam Agnieszka Szczechowicz-Pierko, kierownik Działu Umów i Zamówień Publicznych ZIS. Miasto liczy, że tramwaj wodny stanie się nie tylko turystyczną atrakcją, ale także dodatkowym środkiem komunikacji miejskiej. W dużej mierze zależeć to będzie od opłat za przejazd. W najbliższych dniach będą prowadzone negocjacje z ewentualnym przyszłym operatorem tramwaju wodnego, gdyż muszą być uzgodnione wszystkie szczegóły umowy, w tym głównie wysokość opłat; nie wiadomo na razie, czy i ile miasto będzie musiało do tego dopłacić. Wiadomo natomiast, że firma zaoferowała "tabor" - dwunastoosobowe "statki żeglugi śródlądowej prowadzone przez stermotorzystów"; stosunkowo niewielkie stateczki mniej więcej w dwóch trzecich są zadaszone. - Jeśli nic nie pokrzyżuje planów i negocjacje przebiegną pomyślnie - jest szansa, że tramwaj wodny ruszyłby w przyszłym miesiącu - powiedział nam Wojciech Kucharczyk z Zakładu Infrastruktury Sportowej. Przedstawiciel ZIS dodaje, że jest to pierwsza próba uruchomienia takiego przedsięwzięcia nie tylko w Krakowie, więc dopiero po uruchomieniu wodnego transportu będzie można zebrać jakiekolwiek doświadczenia. W przyszłym roku planuje się uruchomienie kolejnych przystanków dla tramwaju wodnego, w tym w rejonie mostu Dębnickiego, Grunwaldzkiego oraz ul. Widłakowej; natomiast być może jeszcze w tym roku powstałby przystanek przy jachtklubie w Mogile. W dalszych planach zakłada się nawet przedłużenie takiego wodnego szlaku do Niepołomic, a nawet do Oświęcimia. J.ŚW jswies@dzinnik.krakow.pl