- To był cud, że ta kobieta na przystanku wyszła z tego żywa - opowiadają świadkowie, którzy widzieli, jak biały volkswagen transporter z przyczepą staranował najpierw wiatę, a następnie uderzył w słup oświetleniowy. Przerażona kobieta, która szczęśliwie w porę uskoczyła na bok, została niezbyt groźnie pocięta blachą z połamanego przystanku. Auto zatrzymało się na grobli stawu, znajdującego się za nim, a przyczepa złamała w połowie słup. O szczęściu może mówić również kierowca, który tłumaczył się, że stracił nagle panowanie nad pojazdem, a gdy zaczął hamować, zobaczył, że wyprzedza go przyczepa. Dla mieszkańców Grojca nie ulega wątpliwości, że poniedziałkowe zdarzenie potwierdza słuszność ich żądań dotyczących ograniczenia prędkości w tym miejscu i przebudowy skrzyżowania na zjeździe z drogi wojewódzkiej 948 do centrum wsi. Do podobnych niebezpiecznych zdarzeń dochodzi tutaj coraz częściej, a potwierdzają to policyjne statystyki. - Mieszkańcy już boją się wyjeżdżać na drogę. Paradoksem jest to, że przez kilka lat był w tym miejscu obszar zabudowany. Przy opracowywaniu nowej organizacji ruchu w tym roku, zlikwidowano tablice i podniesiono ograniczenie prędkości do 70km/h. Na moje pytanie, skąd taka decyzja, usłyszałem, że za mało jest budynków w bezpośrednim sąsiedztwie drogi. Konkretnie jest ich 7, a zarządca drogi twierdzi, że musi być 10, by można było ustawić tablice. Nie bierze w ogóle pod uwagę, że z ul. Czajki codziennie do centrum Grojca i do pracy wyjeżdża wielu mieszkańców znad Soły, którzy również muszą pokonać drogę 948 - mówi sołtys Krzysztof Wolak. Ludzie boją się szczególnie o dzieci, które tędy także chodzą w drodze do i ze szkoły. Stąd domagają się w pierwszej kolejności wprowadzenia ograniczenia prędkości. - Nie możemy również doczekać się chodników na skrzyżowaniu i wybudowania lewoskrętu do centrum Grojca, który poprawiłby bezpieczeństwo na tym odcinku drogi - dodaje sołtys. W Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Krakowie, któremu podlega "948", twierdzą, że zasady stawiania tablic "obszar zabudowany" określa ściśle ustawa. - Same tablice nie pomogą, jeśli kierowcy i tak będą przekraczać prędkość. Może częściej powinny ustawiać się tam patrole policyjne - mówi Renata Rybicka, rzecznik krakowskiego ZDW. Samorząd lokalny ma także możliwość oficjalnego wystąpienia do zarządcy z odpowiednim wnioskiem, najlepiej podpartym kartami wypadków, sporządzanymi przez policję. Wtedy jest szansa, że zostanie on przeanalizowany przez speców od inżynierii ruchu. (BK)