Dobre warunki panują m.in. w Beskidach. Izabela Hudziak ze schroniska na Markowych Szczawinach w masywie Babiej Góry powiedziała, że na najbliższy weekend bardzo dużo miejsc jest zarezerwowanych. Turyści docierają także w ciągu tygodnia. Znaczna część spośród tych, którzy wspięli się na Markowe Szczawiny decyduje się pójść dalej, na szczyt Babiej Góry. - Szlaki są przetarte, wydeptane. Dawno nie padał śnieg. Widoczność jest bardzo dobra. Turyści z tego korzystają. Siarczysty mróz im nie przeszkadza - powiedziała. Podobnie sytuacja wygląda na stokach narciarskich. Ratownicy GOPR poinformowali, że ruch jest średni. Goprowcy zalecają stosowanie odpowiedniego ubioru i zabezpieczenie twarzy. Warto mieć kominiarkę, a twarz posmarować tłustym kremem. Ratownik dyżurny grupy beskidzkiej GOPR Łukasz Dunat zaapelował o ostrożność i rozsądek, zwłaszcza przy tak niskich temperaturach. Nie wszyscy turyści biorą sobie jednak takie rady do serca. Ratownicy otrzymali ostatnio sygnał, że z jednego ze schronisk przy silnym mrozie wyszedł na spacer ojciec z 10-letnią córką. Po dłuższym czasie sami się odnaleźli, ale sytuacja była poważna - podkreślił. Goprowcy przestrzegają: z górami nie wolno igrać. Jak bardzo jest to niebezpieczne, pokazał niedawny przykład ponad 20 doświadczonych turystów z Bielska-Białej, którzy mieli ogromne kłopoty z zejściem ze szczytu Babiej Góry po załamaniu pogody. Akcja ratunkowa przebiegała w skrajnie trudnych warunkach. W Tatrach w dolinach temperatura spada do około minus 30 stopni Celsjusza. Na szczytach, dzięki inwersji, jest cieplej. Termometry np. na Kasprowym Wierchu w piątek rano wskazywały minus 23 stopnie. Dzięki mrozowi i braku opadów śniegu w górach panuje najniższy stopień zagrożenia lawinowego. - W takich warunkach można wędrować po górach, ale tylko z odpowiednim wyposażeniem i doświadczeniem - powiedział ratownik GOPR Michał Zmarz. Wychodząc w góry należy pamiętać o odpowiednim, ciepłym ubraniu i obuwiu. Niezbędny jest termos z gorącą herbatą. Wędrówkę po górach mogą ułatwić kijki narciarskie lub rakiety śnieżne. W górach panują bardzo dobre warunki dla miłośników narciarstwa skiturowego (ekstremalnego). Planując trasę wycieczki należy pamiętać, że dni są krótkie i około godz. 17 robi się ciemno. W miniony weekend w środku nocy ratownicy Podhalańskiej Grupy GOPR bezpiecznie sprowadzili z Lubonia w Gorcach grupę siedmiu harcerzy w wieku od 16 do 18 lat. Jeden z chłopców trafił do szpitala. Na Hali Ornak w Tatrach odnotowano w piątek temperaturę minus 27 stopni Celsjusza. Było to najzimniejsze miejsce w Tatrach minionej nocy. Jak powiedziała PAP pracownica schroniska PTTK Ornaku, mimo mrozów turyści docierają do schroniska. - Niektórzy wchodzą, aby ogrzać się przy herbacie, zostają na noc, aby kolejnego dnia wyruszyć w dalszą wędrówkę - powiedziała i dodała, że w ostatnich dniach zdecydowanie mniej turystów decyduje się na górskie wyprawy. Najwyżej położone schronisko turystyczne w Polsce na wysokości 1671 m n.p.m. w Dolinie Pięciu Stawów Polskich co dzień przyjmuje zmarzniętych turystów. - Prawdziwym turystom mróz jest niestraszny. Codziennie do Pięciu Stawów docierają turyści, najczęściej od strony Doliny Roztoki i korzystają z uroków tej zimy - powiedziała gospodyni schroniska Marta Krzeptowska. W Bieszczadach od początku roku ratownicy grupy GOPR przeprowadzili 14 akcji ratowniczych, dwie wyprawy poszukiwawcze oraz trzy interwencje. W tym sezonie nie było jeszcze ofiar śmiertelnych. - W Bieszczadach i Beskidzie Niskim mimo ferii nie ma zwiększonego ruchu turystycznego. Jednym z powodów jest m.in. ostatnia fala mrozów - powiedział naczelnik bieszczadzkiej grupy GOPR Grzegorz Chudzik. "Niskie temperatury powietrza sprawiają, że nawet zajęcia prewencyjne ratowników górskich z młodzieżą wypoczywającą w górach odbywają się w pomieszczeniach, a nie np. na stokach" - dodał naczelnik. W piątek rano w Bieszczadach było 30 - 34 stopnie mrozu. - Ratownicy pamiętają o warunkach w jakich pełnią dyżury. Pod szczególną opieką mają też sprzęt ratowniczy, który może zrobić niespodzianki podczas tak niskich temperatur powietrza - powiedział Chudzik. Mimo mrozu od kilku dni ratownicy bieszczadzkiej grupy GOPR udrażniają szlaki, które zostały zasypane śniegiem lub zatarasowane drzewami. Służbę pełnią także pogranicznicy. - Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej m.in. z placówek w Ustrzykach Górnych i Stuposianach, gdzie temperatury powietrza od kilku dni spadają poniżej minus 30 stopni Celsjusza, nie mają łatwo w służbie. Trzeba jednak pamiętać, że zima jest tu zawsze trudna i trwa nawet pół roku, a pilnowanie bieszczadzkiej granicy to wyzwanie dla twardzieli - powiedziała rzeczniczka BOSG w Przemyślu, mjr Elżbieta Pikor.