Kraków i inne polskie metropolie od lat próbują uporać się z problemem. Bezskutecznie - pisze "Dziennik Polski". Pod Wawelem każdego roku przebywa ponad 2000 osób bezdomnych i uzależnionych, w Warszawie dwukrotnie więcej. W okresie letnim ich obecność jest szczególnie zauważalna - nietrzeźwi włóczędzy okupują najbardziej uczęszczane miejskie trakty, licząc na pieniądze od turystów. Bezdomni alkoholicy mogą bezpłatnie leczyć się w ośrodkach terapeutycznych, jednak rzadko korzystają z takiej szansy. Przeprowadzenie przymusowego leczenia osób nie posiadających adresu jest bardzo trudne. Wniosek do sądu o skierowanie alkoholika na leczenie może złożyć Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - po otrzymaniu stosownego zawiadomienia np. od rodziny, sąsiadów lub policji. Krakowska Komisja Alkoholowa prowadziła w ubiegłym roku ok. 500 spraw, ale tylko w pojedynczych przypadkach dotyczyły one bezdomnych - odnotowuje gazeta. - Listonosz nie może doręczyć urzędowej korespondencji np. na dworcowe schody. Musimy wypracować nowe procedury, żeby skuteczniej prowadzić postępowania dotyczące leczenia bezdomnych alkoholików - tłumaczy Marek Jachowicz, główny specjalista ds. uzależnień z Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta Krakowa. Krakowscy urzędnicy chcą przezwyciężyć proceduralne trudności przy pomocy pracowników socjalnych. Do ośrodków pomocy społecznej miałyby być kierowane pisma sądowe dla bezdomnych, a pracownicy MOPS dostarczaliby uzależnionym wezwania do podjęcia leczenia. Przedstawiciele pomocy społecznej przyjmują inicjatywę urzędników z ostrożną aprobatą. - Możliwość wręczenia skierowania na przymusowe leczenie dałaby pracownikowi socjalnemu dodatkowy atut w negocjacjach z bezdomnym alkoholikiem - mówi Małgorzata Kurdybacz, kierownik Działu Pomocy Bezdomnym w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie. "W przypadku alkoholizmu najważniejsza jest motywacja, jeśli uzależniony nie chce pomocy, sprawa staje się niemal beznadziejna" - przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".