Niedźwiedź dotkliwie pogryzł jednego z myśliwych. Według relacji, drugi, żeby ratować życie koledze, dwa razy strzelił w stronę zwierzęcia. Ranny niedźwiedź uciekł w stronę pobliskiego lasu. Nie wiadomo, gdzie się schronił. Specjaliści od ochrony dzikich gatunków, są jednak przekonani, że jeżeli przeżył, może być niebezpieczny. Na razie jednak pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego nie zdecydowali się na zamknięcie szlaków turystycznych w pobliżu miejsca, gdzie doszło do wypadku. Ranny myśliwy trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jak twierdzą lekarze, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Z kolei policja ma wyjaśnić, co myśliwi robili z bronią na terenie ściśle chronionym. W czerwcu ubiegłego roku drapieżnik pogryzł starszego mężczyznę w Żerdence koło Leska w województwie podkarpackim. 60-latek zbierał grzyby i nie zauważył żerującego w pobliżu zwierzęcia. Niedźwiedź kilka razy uderzył go łapą w głowę i klatkę piersiową. Mężczyzna trafił do szpitala. Kilka miesięcy wcześniej, niedźwiedź zaatakował także na Podkarpaciu, na trudno dostępnym terenie w Zatwarnicy. Raniony został wtedy 55-letni mężczyzna, który wiedział jednak, że wchodzi na teren, gdzie żyją drapieżniki. Życie 55-latkowi uratował syn, który odstraszył zwierzę.