Kwestionowana jest, w zależności od kwartału, nawet co druga partia! Zastrzeżenia - jak informuje "Gazeta Krakowska" - dotyczą jakości, rodzaju surowca, często brak informacji po polsku, brak danych o ograniczeniach wagowych (np. huśtawki) itp.... - Oto, na przykład - mówi wojewódzki inspektor Marek Jasiński - niewielki jeżyk na kółkach, niebrzydki i "ekologiczny", bo wykonany z drewna, opisany został jako zabawka dla dziecka powyżej lat 3. Dlaczego? Bo przepisy przewidują, że zabawka dla malucha nie może mieć dłuższego sznurka niż 22 cm. A maluch potrafi tak zaplątać się w kilkudziesięciu centymetrach sznurka, że może to zagrozić życiu. Były takie przypadki. Inny przykład. Prezentujący się świetnie pajacyk ma w czerwonej czapeczce ukryty ostry drut. Gdyby dziecko trafiło nim w oko... - Zabawki dla dzieci "poniżej 36 miesięcy" nie mogą mieć drobnych części ani ostrych krawędzi - zauważa naczelnik wydziału Maria Wojtaszek. - To ważne. A producenci oszczędzają. Są misie zamykane na zamek błyskawiczny, które miały wewnątrz poduszeczki. Ktoś chciał zaoszczędzić i wypełnił je czymś w rodzaju watoliny, co łatwo wyjąć i... np. zjeść! Dzieciom różne rzeczy przychodzą do głowy. Na cenzurowanym - jak podaje "Gazeta Krakowska" - znalazły się nawet "Teletubisie" z uwagi na niestaranne szycie, odklejające się oczka, które dziecko może połknąć, a także umieszczenie w środku elementu dźwiękowego z tworzywa o ostrych brzegach. Nie zawsze zastrzeżenia są tak poważne, ale ostrzegamy rodziców - obejrzyjcie zabawkę dokładnie, zanim dacie ją dzieciom do ręki.