- Ważne jest to, aby uświadamiać młodym ludziom, że holocaust zdarzył się naprawdę i pokazać im miejsca zagłady, żeby uświadomili sobie ogrom tej tragedii. A jednocześnie ten marsz utrwala w nich przekonanie, że holocaust już nigdy nie może się powtórzyć. Wielu młodych ludzi odczuwa ogromną potrzebę oddania hołdu pamięci poległym w obozach koncentracyjnych - powiedział podczas konferencji prasowej Aaron Tamir, dyrektor tegorocznego Marszu Żywych. Uczestnictwo w Marszu ma nie tylko dawać świadectwo pamięci ofiar holocaustu. Ma pokazać również, że w teraźniejszym świecie dużą rolę powinny odgrywać takie wartości jak tolerancja, poszanowanie drugiego człowieka oraz prawo do życia w pokoju bez względu na narodowość, pochodzenia i religię. Po raz pierwszy Marsz Żywych z obozu w Oświęcimiu do obozu zagłady w Brzezince zorganizowano 18 lat temu. Był on odpowiedzią na krążące wówczas opinie o tym, że holocaust to tylko wymysł Żydów i nie zdarzył się naprawdę. Z roku na rok liczba osób uczestniczących w marszach rosła. W tym roku , jak mówi Aaron Tamir, ma w nim wziąć udział ponad 18 tysięcy osób. W Marszu opórcz byłych więźniów, którym udało się przeżyć holocaust oraz tysięcy młodych ludzi, wezmą udział także delegacje z ponad 50 krajów świata.