Przed obiema drużynami jeszcze co prawda rewanż za tydzień w Tarnowie, ale wobec wygranej w Gnieźnie tylko jakiś kataklizm mógłby "jaskółki" pozbawić miejsca w finale, którego stawką będzie bezpośredni awans do Ekstraklasy. A niedzielne spotkanie w Gnieźnie Unia rozpoczęła zupełnie inaczej niż przegrany tam pojedynek fazy zasadniczej. Objęła prowadzenie 5 - 1 już w pierwszym wyścigu i nie oddała go do końca zawodów. Dodatkowo przewaga tarnowian wzrastała z biegu na bieg, a swe największe rozmiary osiągnęła po gonitwie 11, kiedy to goście prowadzili już 43 - 25. W końcówce przebudzili się gnieźnianie wygrali trzy z czterech wyścigów zmniejszając ostatecznie rozmiary swej porażki do 10 oczek. W zespole "jaskółek" najlepszym zawodnikiem był zdobywca 13 punktów Bjarne Pedersen. Dobrze zwłaszcza w pierwszej fazie zawodów prezentował się także Ułamek, który ostatecznie wywalczył 10 punktów. Świderski zanotował na swym koncie 9 oczek, Monberg 6, po 5 punktów zdobyli: Hougaard i męczący się mocno na twardym gnieźnieńskim torze Janusz Kołodziej. Wracając do zdobyczy punktowej trzy oczka dla Unii dorzucił jeszcze Kiełbasa. Wśród zawodników Startu najwięcej bo 14 punktów zdobył Krzysztof Jabłoński, który startował też jako złota rezerwa taktyczna. Tak więc żużlowcy Unii Tarnów po wygranej w Gnieźnie ze Startem 51 - 41 są już praktycznie jedną nogą w finale play-off I ligi. Do sporej niespodzianki doszło natomiast w drugim półfinale, w którym srogie lanie dostała, występująca w 6-osobowym składzie, drużyna Marmy Hadykówki Reszów w meczu wyjazdowym z Lokomotivem Daugavpils. Rzeszowianie przegrali 63:27. Podobną porażkę rzeszowianie zanotowali na Łotwie także w rundzie zasadniczej sezonu, ale w rewanżu u siebie wygrali wyżej i zdobyli punkt bonusowy. Czy podobnie będzie i tym razem przekonamy się już za tydzień.